KRÓTKIE INFORMACJE:
--> UWAGA! Aby nie pogubić się "kto kim jest?" dodałam specjalną podstronę dla osób nie czytających "Percy Jacksona i Bogów Olimpijskich" - na TEJ podstronie będę powoli dodawała postacie z książek R. Riordana.
--> Rozdział 2: 10% (pisany)
--> W "Dziale Ocen i Recenzji" z "Katalogu Euforii" pojawiła się ocena mojego bloga!
--> W "Recenzowisko" pojawiła się ocena mojego bloga!
To na tyle, oczywiście dziękuje wszystkim za komentarze, które jak doskonale pewnie wiecie (sami piszecie blogi, na które wpadam z przyjemnością) naprawdę motywują!

Zaktualizowane dnia: 27.09

czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział VII

Dziękuje z całego serca -  niezastąpionej becie ()
Dziękuje wszystkim czytelnikom za wspaniałe komentarze! Bo to właśnie od Was dostałam napływ weny, która umożliwiła mi ukończenie tego rozdziału i od razu na wstępie dodam, że z myślą o Was dodałam specjalne zakończenie, które jest... z perspektywy Ryana! Nie mam zielonego pojęcia, czy mi to wyszło, ale uznałam, że skoro już napisałam to szkoda to jednak usuwać :)Ci co znają książkę oznajmiam, że będzie bliskie spotkanie z Nico, a Ci którzy go nie znają - zapraszam do specjalnej zakładki o nazwie "Bohaterowie (z książki)", a tam poznacie krótki zarys historii o nim, Thalie oraz Annabeth, bo póki co tylko oni się pojawili, a nie chce wam mieszać. Dodam również, że jestem ciekawa, czy wszyscy już mają świadomość kim jest ojciec Ryana?
Nie przedłużając dłużej po prostu pozwolę wam czytać w spokoju.

 

Rozdział VII

"(...)Jeszcze raz zrób coś takiego, a będziesz pierwszy na mojej liście do kastracji(...)"


 
Chejron – jak raczył przedstawił się centaur, czyli koń z ludzką górną częścią ciała zamiast końskiej głowy – zaprosił nas do środka. Między mną a rudzielcem zapanowała dziwna i dość niezręczna cisza, dodatkowo spoglądałam na niego z zaniepokojeniem, a jednocześnie starałam się wytrzeć z pamięci moment, w którym dałam się ponieś emocjom, tę okrutną chwilę, kiedy mój zdrowy rozsądek się zdrzemnął, mózg ogłupiał, a całe ciało rwało się jak wściekłe w stronę rudzielca, nie wspominając nawet o moim szybko bijącym sercem.
Nie rozumiałam, co się ze mną dzieje. Nigdy wcześniej nie zareagowałam tak na jakiegokolwiek chłopaka, nigdy nie miałam ochoty na żadnego się rzucać i to nie w ten „chce się bić, idioto!” sposób, a raczej „chcę być tylko z tobą, idioto!” sposób.
Potrząsnęłam głową, chcąc wyzbyć się tych pokręconych myśli z mojej głowy i, podnosząc wysoko podbródek, ruszyłam przed siebie, mijając przy tym obiekt moich rozmyślań, a którego usta zaciśnięte były w wąską linię i lekko drżał mu polik (co było dziwacznym widokiem), a oczy straciły swój wiecznie wesoły blask, stając się nieprzeniknione. Bezmyślnie wgapiał się w swoje obuwie i w ten oto sposób poczułam się jak potwór.
Pierwszy raz w życiu nie miałam odwagi spojrzeć w oczy Maggie i obcego mi stwora z czterema kopytami. Widziałam zdezorientowaną i zmartwioną minę wiedźmy, której zaniepokojony wzrok spoczął na rudzielcu, a później z zamyśleniem spojrzała na mnie, jakby chcąc zrozumieć, co mu zrobiłam.
Poczułam się dość beznadziejnie, gdyż to nie ja zainicjowałam nasz pocałunek, dlatego też poczułam nagłą złość. Dobra, może i niemal się pocałowaliśmy, ale przecież musiał dostać już w życiu niejednego kosza! Do jasnej ciasnej, nie chciałam mu nic zrobić!
Mamrocząc jakieś przekleństwa pod nosem, weszłam do wewnątrz, zerkając jeszcze raz na Chejrona, gdyż w dalszym ciągu nie mogłam uwierzyć, że mam przed sobą najprawdziwszego centaura i musiałam wyznać, że widok TEGO nauczyciela przerósł wszelkie moje wyobrażenie. Wręcz nie mogłam odwrócić wzroku od ciemnobrązowej, lekko lśniącej w słońcu, końskiej sierści oraz potężnych mięśni, które zdobiły również ludzką część ciała mężczyzny, a  dodatkowo jego kręcone włosy, w podobnym odcieniu i okalały jego twarz, podkreślając ostre rysy.
Przez jego owłosioną pierś przechodził skórzany pas, a zza pleców wystawała mu rączka od miecza. To przypomniało mi opowieści Maggie, która wspominała niedawno, że w obozie każdy heros uczył się walczyć, czyżby ten centaur również walczył? Podobno każdy heros wybiera sobie broń, czasem boscy rodzice dają coś im (nam) w prezencie, więc niewątpliwie zanim się pojawiliśmy, Chejron musiał uczyć walki lub z kimś trenować, albo – najprawdopodobniej - gdyż nie widziałam u niego żadnych oznak zmęczenia kierował się właśnie w tamtym kierunku.
Gdy udało mi się odwrócić od niego wzrok, spojrzałam w stronę wnętrza salonu, do którego weszłam. Był to prawdziwy ogród szalonego ogrodnika – nie żartuję! Winorośle pięły się po ścianach i suficie, a co było zaskoczeniem, gdyż nigdy nie sądziłam, że rośliny mogą tak pozarastać wnętrze domu (bo w końcu mieszkał tutaj również bóg, nie?), a przed kamiennym kominkiem, na którym trzaskał ogień, stały skórzane kanapy. Na ścianach zaś wisiała bogata kolekcja masek – dokładniej mówiąc ponad setka – jeżeli nie więcej, a każda była inna, pędy winorośli przechodziły przez usta, a w oczodołach niektórych czerwieniły się winogrona. Najgorsza jednak okazała się wypchana głowa lamparta nad kominkiem. Wyglądała jak żywa, a jej oczy zdawały się mnie śledzić. I nagle mruknęła niczym kociak w naszą stronę.
— Seymour, uspokój się — rozkazał Chejron w stronę wypchanej głowy.
— Po prostu się za mną stęsknił! — zaćwierkotała radośnie Maggie.
Podniosłam z niedowierzaniem brew, gdy czarnowłosa podbiegła do wypchanej - i według wszelkich znanych mi praw będącą „nie żywej” - głowy, a następnie wdrapała się dość nieudolnie na komodę, na co centaur westchnął i odwrócił się, nie patrząc na jej poczynania, a następnie znana wszystkim jasnoskóra latynoska zaczęła drapać podbródkiem wypchaną głowę lamparta, co spowodowało, ze mruczał z zadowoleniem.
Chejron wbił w nas badawczy wzrok, ale ja nie mogłam odwrócić spojrzenia od jego nagiej klatki piersiowej i to nie tylko ze względu na to, że pierwszy raz na żywo widziałam taki kaloryfer, ale dlatego, że jego podbrzusze, gdzie według wszelkich standardów powinna znajdować się męska anatomia, a jednak była tam tylko przednia część konia. Czułam nieodpartą potrzeba schylenia się i… po chwili zarumieniłam się lekko i odwróciłam wzrok, ale co chwila zerkałam na jego końską część, zaintrygowana.
— To bardzo dziwne, że nie zostaliście jeszcze uznani — stwierdził nagle półkoń.
Mruknęłam coś niezrozumiałego, nawet dla samej siebie, i wbiłam wzrok w winorośl, za to rudzielec milczał jak zaklęty. Gdy na niego zerknęłam, zrozumiałam, że piorunuje wzrokiem Chejrona i wcale nie wyglądał jak dobrze mi znany chłopak ze szczękościskiem.
Dlatego zaczęłam się w niego wgapiać.
Centaur poruszył się niespokojnie, najwidoczniej mimo kilkusetnego stażu nie spotkał się z podobną sytuacją. Po chwili stwierdził nagle, że musi iść na trening i Maggie nas oprowadzi, po czym dość szybko się zmył, bębniąc swoimi kopytami o drewnianą powierzchnię podłogi w salonie, jak i na werandzie.
Czarnowłosa wpatrywała się z rozciapanymi ustami na wpół otwarte drzwi, za którymi zniknął centaur, a następnie przeniosła spojrzenie na naszą dwójkę. Pokręciła z niedowierzaniem głową i mamrocząc coś o tym, że nigdy nie oprowadzała nowych herosów, wyszła z salonu, pozostawiając nas sam na sam.
Skorzystałam z okazji i odwróciłam się w stronę Ryana.
— Wcale nie chciałam cię pocałować — warknęłam i ignorując zdumione spojrzenie rudzielca, dodałam: — Nigdy, ale to nigdy cię nie pocałuję!
— Co? — sapnął z niedowierzaniem, po czym na jego twarzy pojawiła się nieuzasadniona złość. — Wolałabyś się pewnie całować z Chejronem?
Niemal wywarczał te słowa, a ja zjeżyłam się i jestem pewna, że gdybym była dzikim kotem, teraz syczałabym na niego. Podeszłam do niego i - piorunując go wzrokiem - dźgnęłam palcem wskazującym w sam środek klatki piersiowej, nie spuszczając przy tym spojrzenia z jego osoby.
— Nic mnie obchodzi ten koński zad i nie zamierzam się przed tobą tłumaczyć! — warknęłam, patrząc prosto w jego dwukolorowe oczy. — Mam gdzieś tego czterokopytowego dziada!
— Świetnie! — krzyknął. — Więc radze ci zapamiętać te słowa, bo jeżeli pozwolisz komuś innemu się pocałować, obiecuje, że nie pożyje długo — oznajmił niezwykle poważnym głosem.
Moje usta bezwiednie się otworzyły i z wściekłości przeszłam w osłupienie, a następnie ramiona Ryana objęły mnie mocno i przycisnął do swojej klatki piersiowej, a ja położyłam swoje dłonie na niej, starając się zwiększyć dzielącą nas odległość, ignorując przyjemne ciepło ciała chłopaka. Nawet nie podejrzewałam, że rudzielec jest tak silny.  Nagle moje stopy oderwały się od podłoża i złapałam się mocniej jego kurtki, aby nie upaść na cztery litery, a nasze oczy zalazły się na tej samej wysokości, jego dłonie zacisnęły się mocniej na moich plecach, a ja nie miałam zielonego pojęcia, jakim cudem mnie podniósł te kilka centymetrów.
— Nawet nie wiesz, jak długo na ciebie czekałem — wyznał.
W mojej głowie przez kilka sekund szalał całkowity chaos i już miałam go uderzyć, gdy niespodziewanie stopami znów dotknęłam stałego podłoża, a silne ramiona Ryana objęły mnie jeszcze mocniej i przyciągnęły do siebie.
— Kocham cię, Złośnico i nic nie jest w stanie mnie od ciebie odciągnąć — wyszeptał.
Westchnęłam i na chwilę przymknęłam oczy, napawając się dziwnym uczuciem, które wprawiło w otępienie całe moje ciało niczym narkotyk i sprawiło, że jakiś niewidzialny ciężar zniknął z mych ramion. Jego na pozór niewinne słowa spowodowały, że serce zabiło mi szybciej i w całym ciele zrobiło się ciepło, jakby był on elektryczna poduszką, która nigdy się nie psuje i grzeje w chwili największego chłodu.
Po chwili jednak odzyskałam zdrowy rozsądek, który tak wiele razy ocalił moje życie i z prychnięciem odepchnęłam się od niego, gdyż nie miałam najmniejszego zamiaru zamienić się w ciepłe kluchy.
— Jeszcze raz zrób coś takiego, a będziesz pierwszy na mojej liście do kastracji — warknęłam.
Jego usta rozciągnęły się w szeroki uśmiech i olśnił mnie swoimi prostymi, białymi ząbkami.
— Jeżeli to oznacza, że mnie tam dotkniesz... Au!
Uderzyłam go z całej siły w ramię, a on z udawanym bólem zaczął masować to miejsce, choć jego i moje oczy się śmiały. Poczułam ogarniającą mnie ulgę, bo mimo tej dziwnej sytuacji i nieznanych mi emocji, jakie zaczęłam czuć względem niego, nadal byliśmy przyjaciółmi, a nasze zachowanie znów ruszyło normalnym tempem, jeżeli można tak nazwać moje dziwne i całkowicie nowe życie jako heros.
Po chwili usłyszeliśmy delikatne i niepewne kroki, obydwoje jak na zawołanie odwróciliśmy wzrok, aby ujrzeć wchodzącą do salonu Maggie, przy czym ja znów uderzyłam Ryana, tym razem grożąc mu, że zabawie się w Kubę Rozpruwacza, a on będzie moją pierwszą ofiarą, jeżeli zaraz się nie odsunie. Niestety moja groźba nie zadziałała, a wiedźma rozluźniła się i zaśmiała, widząc, jak uderzam rudzielca łokciem w brzuch ze srogą miną, gdy próbował mnie objąć, podczas gdy ten uśmiechał się szeroko.

*          ~          *          ~          *

Krzywiąc się lekko, czarnowłosy chłopak oparł się o wykonany z czarnych kamieni domek z numerem trzynaście, a blondwłosa dziewczyna naprzeciw niego - o delikatnie falujących włosach i błyskiem rozbawienia w swoich czarnych oczach - westchnęła ni to z rozbawieniem, ni to z nudów, przy okazji poprawiając swoje roztrzepane włosy.
— Skoro wiesz, czemu im nie mówisz? — zagruchała.
Czarnowłosy skrzywił się i zmrużył swoje oczy, powodując, że cienie pod nimi stały się jeszcze bardziej widoczne. Właściwie to każdy, kto go znał, zastanawiał się, czemu jest tak blady, skoro przebywał ostatnio coraz częściej na słońcu, w końcu bardzo często można było go spotkać z siostrą, którą w ostatnim czasie często odwiedzał.
Ubrany był jak zwykle w swoje czarne ubrania i dla obcych ludzi wyglądał jak prawdziwy goth i być może ci sami ludzie, gdyby zobaczyli jego miecz w prawej dłoni, która zaciskała się na rękojeści, wydałby się nieco złowrogi, to jednak dla herosów, którzy mieszkali w obozie oznaczałoby całkiem fajną walkę. Jednakże nie spuszczał on swojego czujnego wzroku z dziewczyny naprzeciw niego, jakby czekając na jeden choćby najmniejszy ruch z jej strony.
— Bo nie wiem wszystkiego — wyznał cicho. — Pseudologosie, czemu ty, twoi bracia i siostry mnie nie powstrzymujecie?
Blondwłosa dziewczyna obrzuciła włosy do tyłu i zaśmiała się dźwięcznie, mrużąc przy tym z lekka podejrzliwie oczy, przy czym była świadoma każdego, nawet najmniejszego ruchu chłopaka. Nie rozglądała się i nie sprawdzała, czy nikt ich nie podsłuchuje, a ludzie (raczej herosi i kilku satyrów), którzy ich mijali, nie zdawali sobie nawet najmniejszej sprawy, kim tak naprawdę ona jest. Robiąc lekki dziubek, cmoknęła z niezadowolenia.
— Osobiście wolałbym ciało jakiejś ładniejszej dziewczyny — oznajmiła, zmieniając temat. — Na szczęście nie muszę wyglądać jak ta paskuda córka Zeusa — dodała.
Czarnowłosy nie pokazał po sobie, jak słowa boga kłamstwa na niego zadziałały. Nie miał w końcu pewności, czy mówi on o Thalii, choć kącik jego ust poszybował do góry na myśl, że ktoś utarł tej mądrali nos, bo prawdę mówiąc, nie cierpiał on z całego serca łowczyń Artemidy.
— Może jeszcze weźmiecie Piper, co? — Spytał sarkastycznie
Gdy wymienił imię córki Afrodyty, usta blondynki ułożyły się w złowrogi uśmiech, a jednak wcale nie przestraszył syna Hadesa, który w dalszym ciągu czekał, aż z jej ust, a raczej jego, padną chociaż jakieś podpowiedzi odnośnie ich planu. Sam nie wiedział, czemu ten bóg go właśnie zaczepił, ale chciał poznać odpowiedzi, choć prawdopodobnie byłyby one kłamstwem.
— Nie — oznajmiła, wzdychając ciężko. — Nie jest nam to potrzebne, bo jeden szpieg w obozie nieprzyjaciela wystarczy – dodała z błyskiem w swoich oczach. — No, chyba że rozważysz naszą propozycję, synu Hadesa. My rozumiemy, jak ciężko jest Hadesowi, bo jego bracia tak strasznie go oszukali… — wyznała robiąc żałosną minę. — Miał szczęście, że jego też nie wsadzili do… — Zadrżała.
Nico nie musiał nic mówić, bo doskonale zdawał sobie sprawę, o co chodziło temu bogu i, w tej samej chwili w jego głowie pojawiła się niepokojąca myśl. Thalia i Annabeth zniknęły i zostały zastąpione przez swoich porywaczy, tym samym byli oni w szeregach szpiegów, bo Thalia zarządzała łowcami, a z Annabeth każdy w obozie się liczył, co jednak nie zmieniało faktu, że…
Czarnowłosy rzucił kilka przekleństw pod nosem, bo nie miał zielonego pojęcia, czemu bogowie nie porwali Percy’ego. Czemu Annabeth? Przecież… córka Ateny była całoroczną – pomyślał nagle z szokiem i wszystko stało się dla niego jasne, prócz jednej rzeczy.
— Rozumiem, czemu one i rozumiem, czemu chcecie zemsty na bogach olimpijskich, ale czego wy właściwie szukacie? — spytał z lekką irytacja w głosie.
— Szukamy jej — oznajmił bóg kłamstwa. — Tej czarnej pustki, tam gdzie byliśmy uwięzienie — nagle głos jego przyjaciółki przeszedł w męski pełen złości. — Szukamy tego, w czym byliśmy uwięzieni! To samo zrobimy z Olimpijczykami, bo nie z naszej winy jesteśmy tym, którymi jesteśmy! — Twarz Annabeth powoli robiła się czerwona z wściekłości. — Zeus wiecznie się myli i tym razem poniesie za to konsekwencje, teraz on będzie nazywany zarazą, teraz my wygnamy go z Olimpu i uwięzimy go w niej i to my będziemy się śmiali ostatni!
Po czym zaśmiał się on i odwrócił na pięcie, odchodząc w stronę areny. Nico potrząsnął głową z czystego niedowierzania. Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał, bo choć miał pewne podejrzenia, czego bogowie, nazywani przez chrześcijan demonami, szukają… po prostu nie miał całkowitej pewności.
Stojąc przez chwilę i on odwrócił się powoli w stronę wielkiego domu, gdzie mignęła mu ostatni Rachel znana w obozie, jako wyrocznia Delficka.

*          ~          *          ~          *

*Z perspektywy Ryana*

Wgapiałem się w rudowłosą dziewczynę, która na mnie wpadła, a teraz spoglądając na mnie zamrugała szybko i na jej ustach pojawił się przepraszający uśmiech. Sam nie wiedziałem, czemu właściwie wyszedłem z domu, ale coś mnie do tego pchało, a odkąd pamiętam, słuchałem swojego wewnętrznego głosu.
Właśnie dlatego teraz stałem naprzeciw artystki – moja ciotka była jedną z nich, więc szybko się zorientowałem, kogo mam przed sobą. Podpowiedzią były jej poplamione dżinsy i t-shirt oraz wetknięty w kok pędzel oraz zabarwiony na zielono polik.
Bezwiednie potarłem swoim prawym przedramieniem o spodnie. Choć teraz było ono zasłonięty przez rękaw mojej kurtki, to jednak wiedziałem, że widnieje tam znany mi tatuaż, oznaka, że wraz z matką przez pewien czas żyliśmy w obozie, ale nie tutaj i choć czasem zastanawiałem się, co by było, gdyby matka w nim została… ona jednak oddała się swojemu przeznaczeniu bez strachu, choć z odrobiną żalu, iż zmuszona będzie mnie zostawić.
— Masz już modela? — spytałem przerywając ciszę, między nami, a ona zamrugała wachlarzem gęstych rzęs i spojrzała na mnie pytająco. — Chętne zostanę twoim modelem, skarbie i chętnie zapozuję nago, jeżeli zrobisz kopię dla mnie — dodałem.
W wyobraźni już widziałem minę Jillian, gdy wręczam jej swój portret, byłem pewien, że spełniłaby wówczas swoją groźbę, a na myśl o tym moje serce zabiło mocniej, bo wiedziałem, jak uwodzić kobiety, w końcu było to w moim DNA i naprawdę cieszyłem się z tego, kim jest mój ojciec.
Dziewczyna zarumieniła się aż po koniuszki włosów i niczym ryba otwierała i zamykała usta, co było naprawdę uroczę i jeżeli byłbym zainteresowany kimś innym niż dziewczyną przypominającą małą, słodką, brązową kuleczkę z szarymi oczkami, która jednym uśmiechem sprawiała, że dostawałem zawału, a jej rączki były dużo bardziej niebezpieczne niż jakiejkolwiek znanej mi istoty…
— Rachel! — wrzasnął jakiś chłopak.
Zerknąłem w bok, idąc śladem mojej rozmówczyni i zmierzyłem wzrokiem czarnowłosego trupa, po czym ponownie spojrzałem na rudowłosą i dotknąłem dłonią jej policzka, co sprawiło, że podskoczyła lekko i znów skupiła na mnie spojrzenie swoich zielonych oczu, gdyż w tej chwili byłem, jak bardzo rozzłoszczę syna Hadesa, nie pozwalając mu zdobyć odpowiedzi, po prostu użyłem Rachel – choć może było to złe – jako źródła popsucia humoru chłopakowi i zbliżyłem swoją twarz do jej.
— Słodko pachniesz — mruknąłem. — Na dodatek tak słodko się rumienisz… — westchnąłem teatralnie. — Pamiętaj o mojej propozycji, bo jako wykonawczyni mojego portretu, będziesz mogła… — spojrzałem na nią znacząco. — …dotknąć mnie gdziekolwiek zechcesz — dodałem lekko chrapliwie.
Dziewczyna zaczęła oddychać nierównomiernie, jej oczy rozszerzyły się, a twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora. Nie mogła również wykrztusić słowa. Już otwierałem usta, aby dokończyć swoje dzieło, gdy niespodziewanie oberwałem butem w głowę.
Zamiast złości poczułem rozbawienie i uznanie dla Jillian, która stanęła koło mnie, piorunując przy tym swoim magnetycznym wzrokiem, a czarnowłosa, mała wiedźma z nieszczęsną miną podskakiwała na jednej nodze, kierując się w naszą stronę, gdyż jej but trafił we mnie i nie wątpiłem, że gdy Złośnica jej go zabierała, nawet nie zwróciła uwagę na jej sprzeciw.
— Coś ty jej zrobił? — spytała ze złością Jillian.
— Zaproponowałem siebie jako modela — oznajmiłem niewinnie. — Chciałem zrobić dla ciebie prezent — dodałem z uśmiechem.
Błysk zrozumienia mignął w jej cudownych, szarych oczach i znów zapragnąłem przyciągnąć ją do siebie i nigdy więcej nie puszczać. Niestety moja ukochana Złośnica prędzej stłukłaby mnie na kwaśne jabłko niż pozwoliła, abym zrobił coś takiego publicznie, bo w domowym jeszcze uchodziło mi to na sucho.
— Może zabrać ją do jakiegoś lekarza? — zapytała z namysłem Jillian, przyglądając się rudowłosej. — Bo jak nic cierpi na jakąś chorobę — dodała znacząco.
Parsknąłem śmiechem, a Maggie już otwierała usta, aby obronić swoją znajomą, która z mojego powodu zaniemówiła, gdy nagle zamilkła, spoglądając na chłopaka idącego w naszą stronę. Nie musiałem się oglądać, by wiedzieć, kogo zobaczę, a z przymrużonych oczu Jillian zrozumiałem, że jej dziwaczny mózg ocenia go pod kątem „jak najlepiej powalić kogoś takiego na ziemię”.
— Ładny miecz — powiedziała i spojrzała na Maggie. — Skołujesz mi taki?
Maggie energicznie zaczęła kiwać głową, rumieniąc się i blednąc na przemian, a ja po raz kolejny dziękowałem Mojrom za swoje szczęście, że nie mam równie skomplikowanej (przyszłej) dziewczyny, a jedynie z moją Jillian, którą z sekundy na sekundę kochałem coraz mocniej – jeżeli było to możliwe.
— Rachel, muszę z tobą porozmawiać — oznajmił, ignorując nas.
Jillian zmrużyła oczy, co znaczyło, że zaraz wytrze chłopakiem o ziemie i zatańczy salsę (choć z tą salsą to bardziej moje marzenie), więc w tej nieoczekiwanej chwili do rozmowy włączyła się Maggie, patrząc na mój uśmiech ze złością, a ja w odpowiedzi zrobiłem niewinną minę, bo nie ja tu zacząłem flirt. Gdyby artystka uważała, gdzie chodzi, to nie spowodowałbym u niej zawstydzenia, ale po prostu się trochę nudziłem i musiałem pozwolić swojej złości odpłynąć w niebyt.
— Nico, to jest Jillian i Ryan. Są nowi, a to jest…
— Nowi? — przerwał jej Nico.
Moja ukochana Złośnica (tak, mam dla niej nowe, słodkie przezwisko. Prawda, że pasuje?) jak zwykle spiorunowała to, co ją denerwuje i wkurza – w tym wypadku syna Hadesa – wzrokiem, jakby śmiał powiedzieć, że jej ulubiony sztylet jest rupieciem. Uśmiechnąłem się więc szeroko, gdyż po prostu kochałem jej humorki, a najbardziej, gdy ze złości mnie uderzała, bo wiem, że to oznaka sympatii.
Skąd to wiem?
Cały czas mówi o przestrzeni osobistej, a dla mnie pogwałca ją – może i nieświadomie – dotykając, „niby” to przypadkiem, mnie ze złości. Na jej szczęście jestem naprawdę cierpliwą osobą, w końcu moja Jillian przyjdzie do mnie sama.

29 komentarzy:

  1. Na sam początek: DZIĘKUJĘ za Twoje miłe słowa pod moimi rozdziałami. Naprawdę bardzo mnie motywujesz za każdym razem i jestem Ci za to okropnie wdzięczna.
    Twoje rozdziały są wspaniałe, jesteś dla mnie przykładem do naśladowania :) I choć nie piszemy w tej samej kategorii, to zawsze mogę się na Tobie wzorować :>
    Nico jest taką chyba gorszą i brzydszą wersją Ryana xd Takie odebrałam wrażenie :) Aż widzę to, co ja bym robiła na miejscu tamtej artystki. Po prostu kocham Ryana :D Zakochałam się w nim jako w postaci. Tak Ryan, Złośnica to mega słodkie przezwisko :D Sama miałabym ochotę go "wykastrować"...
    Jillian ma taki porywczy charakter. Ona mogłaby wszystkich powybijać na tym świecie a na końcu siebie, bo już tylko ona by została. Naiwnie oszukuje się, ze nie czuje SYMPATII do Ryana, ale motyle w brzuchu ma :D
    Taki trochę z niego laluś, ale ogólnie go lubię. Nawet bardzo. No i Jillian :D Bo ona jest taka mimo wszystko urocza :) Najbardziej właśnie podoba mi się w niej ta bojowość, niezależność i upartość. Tak, jest uparta jak osioł.
    Co do Maggie, to jest już ona dla mnie neutralną postacią. Pewnie z czasem ją polubię :) Jak na razie jakoś szczególnie jej nie podziwiam.
    Zastanawiało mnie mocno, dlaczego jeszcze nie dodałaś żadnego rozdziału, a tu nagle powracasz z takim doskonałym i długim rozdziałem :D To był dla mnie szok, ale ucieszyłam się :)
    Wciąż nie rozumiem kilku wątków, ale myślę, że w końcu do nich jakoś dotrę. Sytuacje co do Jillian, Maggie i Ryana są dla mnie jasne jak słońce, ale z pozostałymi bohaterami mam małe trudności. Nic wielkiego, czym trzeba się jakoś strasznie przejmować :)
    Sama już napisałam rozdział, ale muszę jeszcze go poprawić, bo wydaje mi się okropny :D No ale co poradzić...
    Wykonujesz kawał świetnej roboty i trzymam za Ciebie kciuki. Do następnego i pozdrawiam gorąco xx <3

    love-ya-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę dziękuje za Twoje miłe słowa :) Choć nie powiedziałabym, aby moje opowiadanie było aż takie wspaniałe. Ja osobiście lubię Nico, bo kiedyś był chyba nawet podobny do Ryana, ale niestety śmierć jego siostry go zmieniła... Właśnie teraz spostrzegłam jak wiele obydwoje mają wspólnego O,o
      W następnym rozdziale mam zamiar napisać nieco więcej o Maggie, poznamy nawet jej rodzeństwo, co może przerazić ^^ Gdybyś poznała ojca Ryana zrozumiałabyś, że... są "trochę" podobni :D
      Jeszcze raz z całego serca dziękuje za komentarz, jak również nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału u Ciebie :)
      Równie gorąco pozdrawiam ^^

      Usuń
  2. To ja jestem druga. Mam obsesje na punkcie twojego opowiadania. Piszesz tak cudownie i tak bosko i w ogóle... Nie wiem jak to ująć. Jak tylko zobaczyłam ze jest nowy rozdział to zaczęłam skakać po pokoju. A chce ci powiedziec ze rzadko się to zdarza.
    Ta perspektywa Ryana to taka wisienka na torcie. Jezuu.... Ja go tak uwielbiam! On jest taki przystojny łobuzerski i taki aaachhh! Ok. Dobra przestaje pisac głupoty. Ja tam nie odnoszę wrażenia ze Nico jest podobny do Ryana. Według mnie to taki zamknięty w sobie outsider (podobny do mnie, i za to go lubię). Wie o wiele więcej od wszystkich obozowiczów, może nawet od bogów ale nic nikomu nie mówi.
    Z tego co czytałam to nie ma jednego wroga tylko kilku. Jak widac cala akcja coraz bardziej się rozkręca.
    Jestem prawie na sto procent pewna, ze ojcem Ryana jest Apollo. Mam racje? Bo Eros czy tam inaczej Kupidyn mi nie pasuje.
    To ja jeszcze raz wyrażę zachwyt nad tekstami rudzielca.nie dziwię się wyrocznią, ja bym juz leżała zemdlona na ziemi.jej, jak taki facet walnie ci taki tekst to nie masz wyboru.
    A Jillian taka zazdrosna. Ja po takim wyznaniu odrazu bym się na niego patrzeć rzuciła i chyba zacałowała na śmierć. A ona wciąż udaje ze nic do niego nie czuje.
    Ok, to ja kończę. Życzę weny i pisz jak najszybciej nowy rozdział.
    Pozdrawiam Mentrix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę bardzo się cieszę, że tak bardzo polubiłaś moje opowiadanie :D
      Tak się bałam, że perspektywa Ryana okaże się katastrofą, a jednak nie jest tak źle jak sądziłam i nawet się podoba ^^ Tia zrobiłam z Nico tajnego agenta, odkryłaś moje niecne plany :p Zgadza się, Ryan jest synem Apolla! Punkt dla Ciebie :D Pozostaje tajemnicą jednak czyją córką była jego matka? Bo w końcu też była herosem *v*
      Jeszcze raz dziękuje z całego serduszka za Twój komentarz :)

      Usuń
  3. Po tym rozdziale, nie jestem pewna, czy bardziej lubię Ryana czy Jillian. Scenka, którą opisał Ryan jest... nawet nie wiem jaka, ale bardzo mi się podoba. Jeszcze tylko Maggie muszę poznać nieco bardziej. Super, że skreśliłaś słowo "mnie", a nie usunęłaś, oryginalnie :)
    Zajrzałabym sobie do tej nowej zakładki, ale zabieram się za książkę i nie chce sobie "zepsuć" wrażenia, strasznie mnie jednak ciągnie, żeby tam zaglądnąć ;-;
    Weny życzę... i miłego weekendu ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie akurat słówko "mnie" nie było zamierzone xD Nie dopatrzyłam się go po prostu jak poprawiałam tekst zgodnie z zaleceniem mojej bety... Dziękuje w każdym razie, że Ty to wypatrzyłaś :) W następnym rozdziale mam zamiar pokazać więcej Maggie, więc mam nadzieje, że ją również polubisz. Właściwie to nie ma tam za dużo spojlerów, więc bez obaw!
      Dziękuje za wenę i za życzenia, osobiście jadę w ten weekend do Polski! Jupi!
      Jeszcze raz dziękuje za komentarz i za wszystko :)

      Usuń
  4. "Jeszcze raz zrób coś takiego, a będziesz pierwszy na mojej liście do kastracji" muszę to sobie zapamiętać :)

    Czyżby nasza Jillian, buntowniczka i złośnica zaczynała coś czuć do Rudzielca. Coś mi ptaszki ćwierkają, że chyba tak :) I zazdrość jakąś tu wyczuwam z jej strony. No no no, widzę, że sprawy zaczynają nabierać tempa, a i ja jakoś tak przychylnie spojrzałam na Rayana. Nie żebym wcześniej go nie lubiła, ale tak jakoś numerem jeden jest dla mnie Jillian i jej postac przyćmiewała wszystkie inne, a teraz no no no,

    I ty kobieto mówisz mi że weny nie masz? Wiec ja sie pytam co TO jest? To jest twój brak weny:) Jeśli tak to tylko pogratulować :p

    Zauważylam, że czytając twoje opowiadanie, po każdym rozdziale mam jakieś dziwne, a wrecz filozoficzne (nie mylić z fizjologicznymi) przemyslenia.
    Teraz na przykład zastanawiam się jakbym zareagowała, gdybym spotkała na swojej drodze centaura. Czy bym spierdzielała czy może poprosiła o przejażdżkę na jego grzbiecie?

    Wybacz, to ta późna pora tak na mnie działa. Chyba czas się położyć...

    PS Dziękuję za komentarz na moim blogu. śmiałam się jak zwykle w głos, na co mój chłopak siedzący obok, zapytał czy znów czytam komentarz od dziewczyny z kotem w avatarze :) No tak, "Dziewczyna z kotem w avatarze" cóż, nawet ładnie brzmi :p

    Baw się dobrze, tylko nie przepadnij :P
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie za Twój komentarz! Prawda, że mój awatar jest słodziutki? :D Powiedz swojemu chłopakowi, że "Dziewczyna z kotem w awatarze" go pozdrawiam i aby uważał na Twoje nowe zainteresowania odnośnie kastracji ^^
      Nie przepadłam jak widzisz :D Na dodatek kocham nasz kraj! Bo nawet każda ściana może człowieka natchnąć nową porcją weny! Teraz mam nowy zastrzyk weny, więc bój się :D
      Oj tak, Jillian wygląda na porządnie zazdrosną, ale bardziej jest raczej oburzona, bo zaledwie chwilę temu niemal się pocałowali. Ja gdybym spotkała centaura na pewno bym się chyliła... >.< Nocna pora również na mnie źle wpływa - to wina księżyca!

      Usuń
  5. Yhym, no nieźle nawyrabiałaś. Jak dla mnie to Ryan jest wręcz idealnym bohaterem. Uwielbiam takich ^^ Każdy jego tekst wywoływał u mnie rozbawienie ;D A reakcja Rachel – bezcenna. Choć nie sądzę by jakakolwiek dziewczyna by tak nie wyglądała po podobnych słowach ;) Choć w sumie… sądzę, że Jill zamiast tego walnęłaby mu i zagroziła kastracją lub dekapitacją ;# Nie, teraz na serio mam zagwozdkę. Nie wiem kogo lubię bardziej Jill czy Ryana. Z Jill łączy mnie nić zrozumienia (och, ja też lubię się wyżywać na innych) a Ryan to po prostu Ryan. Sądzę, że jak na razie oboje zajmują u mnie 1 miejsca ex aequo ^^
    Skaczę na siedzeniu normalnie! I piszczę. Wreszcie zaczyna się akcja. Ale nie ogarniam… Ktoś wszedł w ciało Annabeth i Thalii? o.O No, robi się na serio ciekawie. Na i kolejny rozdział w którym był mój kochaniutki Nico :* Czy wspominałam, że to mój ulubony bohater z książki zaraz po Percym? ;D
    Ach, no i jakże mogłabym zapomnieć o scence w domu. Serio „Czułam nieodpartą potrzeba schylenia się i…” Po prostu parsknęłam śmiechem. Och, Jillian, masz zbyt dużo grzesznych myśli w głowie. Rozumiem Ryan, ale Chejron :) A potem jak powiedział, że ją kocha. Och… Jestem zauroczona. Nie da się ukryć, że idealnie do siebie pasują.
    No cóż… Czekam na kolejny ^^ Już nie mogę się doczekać co tam wymyślisz i z jakim wrogiem tym razem będą musieli się zmierzyć nasi herosi. No i wciąż czekam na odpowiedzi na temat przeszłości Jill.
    Życzę sztormów weny i wiader pomysłów ;*
    Buziaki, Inna :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje z całego serca za Twój komentarz! Jeżeli chodzi o Annabeth i Thalię, to właśnie tak to mniej więcej wygląda. Nie mniej jestem ciekawa kiedy ktoś odkryje, czemu Ci bogowie tak bardzo nienawidzą Olimpijczyków.
      Tak Nico będzie występował jeszcze nie raz, mam co do niego pewne plany matrymonialne :) A zamieszany w to będzie czyjś braciszek. Ryan i Jill są sobie przeznaczeni, co już chyba wyjaśnił rudzielce :D
      Jeszcze raz dziękuje za komentarz, życzenia i miłe słowa oraz również pozdrawiam ^^

      Usuń
  6. Na początek chcę powiedzieć, że musicie (wraz z twoją betą) lepiej pracować nad tekstem. Mimo pomocy często występują jakieś literówki i drobne błędy, więc wracajcie na to większą uwagę. Zupełnie nie wiem, co ten Chejron sobie wyobraża! Nawet nie powitał bohaterów w należyty sposób, nie oprowadził ich po obozie i w ogóle nie wiem, poszedł na trening zostawiając ich samych sobie. Co za nieodpowiednie zachowanie. Tak samo nie wiem co dzieje się z Ryanem, okej dowiadujemy się, że kocha Jillian, ale wydaje mi się, że jest w stosunku do niej ciut nachalny. Sytuacja z (prawie) pocałunkiem była niezręczna, ale naprawdę nie wiem, jak Ryan może być tak śmiały! To na pewno przez jego pochodzenie czy coś, ale czasem aż irytuje ;) Choć muszę przyznać, że Jill też coś czuje do niego, ale oczywiście charakter nie pozwala jej tego przyznać. Mimo wszystko uważam, że razem są po prostu uroczy. Wzajemnie się dopełniają i doprowadzają do gorączki. Jestem nimi kompletnie zauroczona. Podobał mi się wystrój domku Chejrona, a ta głowa to już w ogóle. Zakładam jednak, że to - niestety - pomysł z książki :/
    Powolutku wyjaśnia się cały ten przekręt niedobrych bogów. Widzę, że sięgasz po świetnie znany motyw buntu przeciw najważniejszym bogom, jednak póki co niewiele z tego rozumiem. W całym rozdziale chyba najbardziej przypadł mi do gustu pomysł, aby ktoś kontrolował ciało kogoś innego, bardzo mi się podoba taka wizja. Coś czuję, że szykujesz wielką akcję, więc już piszczę z radości. Aha, tam na początku - jeszcze w domku - Jill bardzo chciała poznać anatomię centaura. Wyobraziłam sobie jak schyla się, aby zbadać teren i nie mogłam. Ale by się na nią dziwnie patrzyli. ;) Perspektywa Ryana wyszła ci po prostu wspaniale. Prawie cały czas się śmiałam. Szkoda mi Rachel. Chyba każda dziewczyna zareagowałaby tak jak ona słysząc takie słowa. Chłopak jest po prostu komiczny. Aż ciężko mi wybrać kogo najbardziej lubię w twoim opowiadaniu. Intryguje mnie postać Nico (Nica? - to się jakoś odmienia?). Jeszcze nie wiem kim jest - odwiedzę odpowiednią zakładkę - ale jego postać jest dla mnie jak na razie owiana tajemnicą. Nie wiem czy trzeba na niego uważać, czy niekoniecznie. Syn Hadesa... Ciężki orzech do zgryzienia.
    Słaby jakiś ten mój komentarz, no ale już trudno. Może wszystko przez to, że nie każdy szczegół tutaj ogarniam. W każdym razie życzę weny i pozdrawiam. Czekam na kolejny odcinek, haha ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jeszcze bardziej popracować nad tekstem, dziękuje również za celną uwagę w tym temacie :) Dziękuje! Jesteś pierwszą osobą, która wreszcie dostrzegła namolność Ryana! Od razu mówię - taki był mój niecny i szatański plan!
      Chejron właściwie nigdy nie oprowadza nowych herosów po obozie :D Jednak lekką nieodpowiedzialnością było pozostawienie ich na łasce Maggie - z tym się zgodzę!
      Niestety masz rację, bo wystrój salonu był opisany w książce - w tym wypchana głowa.
      Nico właściwie jest nieco skomplikowany i bardzo tajemniczą postacią, tak bardzo, że czasem boje się, że napiszę, coś co kompletnie do niego nie pasuje. Więc jest dla mnie wielkim wyzwaniem! Cieszę się, że perspektywa Ryana się Tobie podoba, bo to właśnie jej się najbardziej obawiałam.
      Bardzo dziękuje za Twój komentarz i życzenia oraz mam nadzieje, że wkrótce wszystko już ogarniesz :) Jak również, że zakładka spełni swoją rolę. Jeszcze raz naprawdę dziękuje i również pozdrawiam ^^

      Usuń
  7. Ryan to cały mój świat w Twoim opowiadaniu! Nie wiem ja trochę wątpię, że Jilian przyjdzie sama :) Już Ci kiedyś mówiłam, że masz świetny styl pisania i ogromny talent!

    Świetny rozdział zapraszam ;)
    http://miloscwczasachapokalipsy44.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę dziękuje za Twój komentarz i ciesze się ogromne, że tak bardzo przypadł Ci do gustu nasz rudzielec :) Ha! Nie Ty jedna wątpisz w Jillian!
      Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam ^^

      Usuń
  8. Pierwszy raz tu weszłam i... chyba zostanę na dłużej! :) Fajnie się czyta pomimo drobnych błędów. Zapraszam także do siebie:
    krainanovitas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy nowy czytelnik to dla mnie prawdziwa radość, także dziękuje, że zostawiłaś po sobie ślad i zaszyjesz się tutaj na dłużej :3
      Pozdrawiam i dziękuje za komentarz!

      Usuń
  9. Jeej. wciagnelam sie! Czekam na nn
    oczywiscie zapraszam do siebie, bo kolejny rozdzial juz dodany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że Ci porwałam w wir mego opowiadania :D
      Z zaproszenie niedługo skorzystam, więc jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam ^^

      Usuń
  10. Bardzo fajny rozdział, z resztą jak zawsze. Dawno mnie tu nie było, ale nadrobiłam już wszystkie rozdziały. Zaintrygował mnie Nico i Maggie. Mam nadzieję, że o tej drugiej napiszesz trochę więcej, bo naprawdę zapowiada się ciekawie. Uwielbiam twoje pomysły na rozdziały, są genialne. Czekam, zresztą jak zawsze na więcej.
    Weny :*
    http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz i nie oceniam, bo sama miałam zastój na blogach innych (to wina Mang! Ale udało mi się uciec!). O Maggie piszę w nowym rozdziale, choć póki, co jakoś mi to nie wychodzi... Dziękuje jednakże ślicznie za Twój komentarz, życzenia i miłe słowa :3
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  11. Odpowiedzi
    1. Hej! Już niedługo, prawdę mówiąc niedawno skończyłam go pisać, więc prawdopodobnie jutro już go wstawię, muszę poprawić parę błędów, ale dziękuje, że pytasz :3
      Wiem również, że zwlekam z nim, ale mam nadzieje, że dodatek do rozdziału wszystko wynagrodzi. Pozdrawiam ^^

      Usuń
  12. To twój zdecydowanie najlepszy rozdział! Nie żeby z poprzednimi było coś nie tak, ale ten jest po prostu mistrzowski!
    Chyba zakochałam się w Ryanie... Długo się broniłam, ale jednak inaczej nie dało rady. Jill w końcu też ulegnie.
    On ją kocha! Muszę cię pochwalić, że piszesz w taki sposób, że aż sama zaczynam się tym wszystkim przejmować i zastanawiać się jak ja bym na to zareagowała...
    I teraz tak: kastracja, Złośnica, nagi model. Rozwaliłaś system, kochana! Po prostu padłam XD
    Ale być zazdrosnym o Chejrona? No to jest odrobinkę obrzydliwe. Chyba najlepiej obrazuje jak bardzo Ryan stał się zaborczy... Hm... A to o tym jego przyrodzeniu... No właśnie. Gdzie ten koniowaty Chejron to ma? A może w ogóle nie ma, co? XD
    Jestem zachwycona! Gdy On przyciągną Ją do siebie... Serce mi zamarło - jakkolwiek głupio to brzmi.
    Czekam tylko na pocałunek!
    Lecę do następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również poddałam się uczuciu do Ryana, więc może stworzymy fanklub i laleczkę voodoo z podobizną Jill? Może wtedy troszkę rozumu w jej główce się pojawi :D
      Dziękuje ślicznie, a przyznam szczerze, że pisanie uczuć chyba wychodzi mi najlepiej xD Ma skromność powala na kolana :D
      Hej! Ja uwielbiam centaurów i mam do nich wielką słabość <3 Zwłaszcza, po przeczytaniu pewniej książki - Cast P. C. "W kręgu mocy Partholonu". Tam właśnie główna bohaterka poślubia szamana centaurów... od tej pory jestem ich miłośniczką!
      Co mogę poradzić na pocałunek? Zważywszy na charakter Jillian musiałam go z bólem serca przerwać, bo aż czuje lekką zgrozę na myśl, cóż też ona by wyczyniała >.<
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
    2. Bardzo chętnie, ale nwm czy Leo się na mnie nie obrazi :C Chociaż... Czekaj! Tak w tajemnicy, co? :D Do dźgania w laleczki zawsze jestem pierwsza!
      Niech skromność się idzie schować. Piszesz takie cudo, że nie ma tutaj miejsca na nią!
      O... Nie czytałam tego! Dlaczego ja tego jeszcze nie czytałam? Hm... Trzeba to zmienić!
      Ehkem... No dobrze. Łaskawie mogę ci wybaczyć... :P

      Usuń
  13. Kastracja w tytule! :D To chyba stało się moim ulubionym punktem Twojego opowiadania. xD
    Aaaaaaaaa jakie piękne wyznanie! No, no, Ryan się wkupił z powrotem w moje łaski! Ta jego powaga na początku aż mnie przeraziła! ;o Ale te słowa przebiły wszystko: "— Jeżeli to oznacza, że mnie tam dotkniesz... " xDD :D
    Kolejny tajemniczy fragment... niewiele z niego zrozumiałam... :c Wiem, że tamta dziewczyna jest chłopakiem! XD Chyba...
    "Chętne zostanę twoim modelem, skarbie i chętnie zapozuję nago" - Ten chłopak jest dla mnie chodzącą zagadką... xD
    "jej dziwaczny mózg ocenia go pod kątem „jak najlepiej powalić kogoś takiego na ziemię”." Ahahahah Chyba nawet wolę czytać z perspektywy Ryana... :D
    No dobra jesteś geniuszem! Trzeba to przyznać! A Ryan zboczeńcem! Jemu też to trzeba przyznać! XD A Jillian kochaną Złośnicą! i jest okej xD

    Pozdrowienia, buziaki, uściski i ukłony! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrz! Dopiero teraz się zorientowałam xD
      Tia... co poradzić? Jill jest z tego znana ^w^
      Muszę wyznać, że ich dialogi powstają samoistnie... pisanie kwestii bohaterów to mój ulubiony punkt w opowiadaniu :3
      Tajemniczy fragment był z Nico (bohaterem z ksiażki) Wyjaśniając ogółem:
      Nico wie coś, co robią źle, naprawdę źli bogowie, ale nie powiedział tego jeszcze tym dobrym, a że Hades (w moim mniemaniu) jest biedną sierotką, bo jego bracia wykurzyli go z Olimpu, źli, naprawdę źli bogowie chcą go przekabacić na swoją stronę. (Hades nie jest aż tak głupi, aby uwierzyć, że oni dadzą radę pokonać bogów olimpijskich).
      Także, źli bogowie knują, Nico nie wie wszystkiego, więc wtyka nosa w nie swoje sprawy, a że ma znajomości (co trochę dziwne) w gromie tych złych, to węszy póki może! Zaś Pseudologos (bóg i personifikacja kłamstwa) opętał ciało Annabeth niczym rasowy demon :3
      Hmm... chyba dobrze to wyjaśniłam?
      Ryan po prostu lubi płeć piękną, a najbardziej ze wszystkich Jill :D
      Fajnie, że się podoba, choć naprawdę ciężko się z jego perspektywy pisze :3
      *Chichocze* Dziękuje! Zaś Ryan doskonale zdanie sobie o tym sprawę (Jill mu to uświadomiła), aż ona wie, że jest Złośnicą (Ryan jej to jeszcze uświadomi) :3
      Dziękuje za cudownie apolliński komentarz!
      Bussis! :3

      Usuń
  14. Hejka!
    Moja reakcja po przeczytaniu rozdziału (i trochę w trakcie): Ooooo...
    Cytaty MEGAMEGA:
    -"Nigdy wcześniej nie zareagowałam tak na jakiegokolwiek chłopaka, nigdy nie miałam ochoty na żadnego się rzucać i to nie w ten „chce się bić, idioto!” sposób, a raczej „chcę być tylko z tobą, idioto!” sposób."
    -"Jeszcze raz zrób coś takiego, a będziesz pierwszy na mojej liście do kastracji — warknęłam.
    Jego usta rozciągnęły się w szeroki uśmiech i olśnił mnie swoimi prostymi, białymi ząbkami.
    — Jeżeli to oznacza, że mnie tam dotkniesz..."
    - +cała perpektywa Ryana😊

    OdpowiedzUsuń