KRÓTKIE INFORMACJE:
--> UWAGA! Aby nie pogubić się "kto kim jest?" dodałam specjalną podstronę dla osób nie czytających "Percy Jacksona i Bogów Olimpijskich" - na TEJ podstronie będę powoli dodawała postacie z książek R. Riordana.
--> Rozdział 2: 10% (pisany)
--> W "Dziale Ocen i Recenzji" z "Katalogu Euforii" pojawiła się ocena mojego bloga!
--> W "Recenzowisko" pojawiła się ocena mojego bloga!
To na tyle, oczywiście dziękuje wszystkim za komentarze, które jak doskonale pewnie wiecie (sami piszecie blogi, na które wpadam z przyjemnością) naprawdę motywują!

Zaktualizowane dnia: 27.09

sobota, 2 maja 2015

Rozdział XV

"(...)już wtedy wiedziałem, że się z tobą ożenię i pomimo twojej niechęci, mam zamiar cię teraz(...)"

Dwóch synów Apolla ruszyło w stronę jeziora, szli w ramię w ramię, a dla postronnego obserwatora, było czymś oczywistym, że panuje między nimi, jakieś napięcie. W tej chwili, to jedynie Ryan, zdawał sobie sprawę, że wścibska córka Eola, gdy tylko zobaczyła, jak wymykają się z ogniska, ruszyła w ich stronę. Mając za nic ich prywatność i wciskając Nico pod opiekę Maggie i Samaela (co musiało skończyć się jakąś tragedią) ruszyła w ich stronę.
Will, zaś zamyślał się nie tylko o wydarzeniach w domku Apolla, ale również o fakcie, że Jill i Ryan w czasie ogniska trzymali się za ręce i choć Rudzielec wyglądał na dziwnie wniebowziętego, to jego „dziewczyna” najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy, co ten mały gest oznaczał dla plotkarzy (córek Afrodyty).
Wielu herosów ruszyło do swoich domków, toteż we trójkę (Will nie skomentował momentu, w którym Jill nagle pojawiła się koło nich) żegnali się ze znajomymi, jednocześnie, każde z nich było pogrążone we własnych myśli.
Gdy tylko doszli do wschodniego brzegu jeziora, cisza między nimi stała się niezręczna, a atmosferę napięcia można byłoby kroić siekierą. Jill wbiła swoje spojrzenie w drewniane pomost, który miał kilka metrów długości, był wsparty na drewnianych balach i przycumowane do niego były kajaki, a w jeden z nich, jak zahipnotyzowana spoglądała Jill, widząc jak delikatne fale na spokojnym jeziorze wprawiają go w delikatny ruch.
Will zaś spoglądał z uwagą na kręcącego się wokół nóg pingwina, a którego córka Eola skutecznie ignorowała. Solance zmarszczył, starając się sobie przypomnieć, jak brzmiało imię tego czarno-białego ptaka.
„Henryk – przypomniał sobie z zaskoczeniem. – Pingwin nazywa się Henryk”
Ryan odchrząknął zwracając tym na siebie uwagę wszystkich swoich towarzyszy, również i Henryka, a następnie starając się zamaskować malujące się zmartwienie w swoich dwukolorowych tęczówkach, posłał im szeroki uśmiech.
— Moja matka była rzymską heroską — oznajmił.
Te słowa zszokowały jedynie Willa, ale Jill wcale nie wyglądała na tak bardzo przejęta jego słowami, wręcz według Solace, panna Taylor wydawała się obojętna na tę rewelację, jakby nic ona według niej nie zmieniała. To jeszcze bardziej zszokowało Willa, choć on sam nie mógł nawet się domyślić, jaki chaos wybuchnął w umyśle córki Eola.
— Czyją była córką? — spytał Will, choć już domyślił się prawdy.
Uśmiech Ryana trochę zmalał, a on sam pustym wzrokiem spojrzał się w stronę jeziora, jakby chcąc w ten sposób uzyskać stracony spokój. Jego dłonie zacisnęły się w pięści, a on sam starał się nie wybuchnąć gniewem, na myśl, w jaki sposób stracił swoją matkę, a tym bardziej, jak bardzo za nią tęsknił.
— Była córką Nox — odpowiedział, a po chwili dodał: — Jest to rzymski odpowiednik, greckiej bogini Nyks.
— Jesteś jej wnukiem, wnukiem bogini Nyks — szepnęła zaskoczona Jill, tym samym odezwała się pierwszy raz w ich towarzystwie. — Masz z nią dobry kontakt?
Pytanie Jill było tak absurdalne i niepodobne do niej, że Will już otwierał usta, aby wyjaśnić jej, że boginie NIE spotykają się ze swoimi dziećmi, a co dopiero z wnukami. Zanim zdążył uformować, choć jedno słowo, odezwał się Ryan:
— Tak, w sumie nie było najgorzej… znaczy, potępiała to, że jej córka zadała się z greckim odpowiednikiem Apollina... w końcu mieszana krew, nie jest dość dobrze widziana, a zwłaszcza wśród rzymian — wyznał wyruszając przy tym ramionami. — Więcej gadała, niż robiła – dodał z lekkim rozbawieniem. — Poza tym, nigdy jakoś szczególnie nie trzymała się zasad Jupiter… znaczy Zeusa.
Will pokręcił głową z lekkim rozbawieniem, a Jill skrzywiła się, gdyż nadal nie pojmowała, jak Zeus mógł zakazać bogom zajmowania się swoimi dziećmi półkrwi. Mimo tej wiadomości, jakoś jeszcze nie wybaczyła swojemu zwariowanemu tatuśkowi i nadal toczyła z nim małą „wojnę rodziną”.
— A czemu… — Will spojrzał na Jill, ale postanowił kontynuować. —... czemu tak się… zmieniłeś? — spytał.
Jill podniosła Rudzielcowi wściekłe spojrzenie, co miało znaczyć, że nadal nie znosi, jak ktoś coś przed nią ukrywa. Ryan, jednak zignorował pytanie swojego brata przyrodniego, aby ze szczegółami wprowadzić Jill, w sytuację, jaka wydarzyła się w domku Apolla. Wspominając tym samym o swojej utracie kontroli i przejęcia jego umysłu, przez mroczną moc jego babci, a swoją opowieść zakończył ze słowami:
—… twój głos jest tak piękny, że wydostanie mnie zawsze z najciemniejsze, najmroczniejszej i najniebezpieczniejszej sytuacji! Jesteś moim zbawieniem Jillian Vivienne Taylor!
Will drgnął na dźwięk jej drugiego imienia… coś mu się przypomniało… czy nie tak nazywała się harpia… potrząsnął głową wyzbywając się takich myśli. Uśmiechnął się lekko, gdy Jillian kopnęła niespodziewanie Rudzielca w krocze, a następnie z jękiem upadła na tyłek masując obolałą stopę i piorunując wzrokiem wesoło uśmiechniętego Rudzielca, choć nie powstrzymała się od łamania języka łacińskimi obelgami.
— Ryan, czemu wtedy… byłeś taki? — spytał ponownie Will, nadal nie mogąc pojąć tego w całości. — Ryan?
Rudzielec westchnął, zasmucony końcem zabawy ze swoją ukochaną, gdyż uwielbiał, gdy słodka twarz Jill robiła się czerwona ze złości, była wtedy taka śliczna! Spojrzał prosto w oczy swojego rozmówcy i tajemniczo oznajmił:
— Wszystko we wszechświecie ma swoją równowagę, nic nie może być za jasne, a nic za ciemne, za dobro często płaci się złem.
— Co? — Spytali jednocześnie Will i Jill.
Ryan parsknął śmiechem widząc ich nic niezrozumiałe miny.
— Ciężko to wyjaśnić… — wyznał. — Nie używam mocy swojej babci, bo nie umiem jej kontrolować, ale ona stale rośnie we mnie, buzuje i mam takie… jakby napady, a moje ciało i umysł stara się wydostać nadmiar mocy, wtedy… cóż… po prostu się nie kontroluje, a staje się dość rasistowskim rzymianinem… ale gdybym nim był na pełny etap, to jestem pewien, że w tamtych czasach zrobiłbym z Ciebie Jill swoją niewolnicą, a wtedy musiałabyś mnie poślubić — oznajmił uśmiechając się szeroko. — Do zobaczenia później!
Dwójka Herosów została sama nad jeziorem, a słowa Rudzielca dochodziły do Jill w zwolnionym tempie. Nie mogła ona uwierzyć, w to, co przed chwilą usłyszała. Sycząc cicho, natychmiast podniosła się na równe nogi, ignorując promieniujący ból z prawej stopy, a następnie z wrzaskiem „Ryan! Ty dupku! Szykuj się na kastrację!”, ruszyła za nim.
* ~ * ~ *
Moja żądza krwawej zemsty skończyła się niestety tylko na marzeniach, bo Rudzielec rozmył się w powietrzu. Nie mając innego wyjścia, po prostu ruszyłam w stronę swojego domku, a przy okazji ucieszyłam się w duchu, że mój pingwin, gdzieś się zapodział, choć poczucie winy, że biedny Henryk Nielot (jak go zaczęłam nazywać) się, gdzieś zgubi, a jakiś potwór mógłby go pożreć na deser… cóż, po raz pierwszy dowiedziałam się, że mojej sumienie jest bardzo głośnie i nie daje mi spokoju.
Ruszyłam w stronę obozu, przystając chwilę, gdy dostrzegłam ruch między gałęziami drzewa. Niespodziewanie zobaczyłam wychodzącą dziewczynę, zmarszczyłam brwi, gdyż wydawało mi się, że Łowczynie Artemidy (tak nazywały się jedynie dziewczyny, które poprzysięgły służbę u bogu bogini Łowów) opuściły już obóz. Podobno miały szukać śladów bogów z Puszki Pandory, a dokładniej zapolować na nich.
Dlatego widok, dziewczyny o krótkich czarnych włosach, przewieszonym przez ramię łuku wydał mi się dziwny, a jednocześnie wydawało mi się, jakbym miała jakieś deja vu. Może i bym, to zignorowała, gdyby Łowczyni mnie nie dostrzegła i nie ruszyła w moją stronę, pewnym i szybkim krokiem.
Gdy dostrzegłam jej twarz w słabym świetle księżyca, zrozumiałam, że była to ta tajemnicza Łowczyni, która podobno zaatakował bóg Moros, a dla jej dobra miała pozostać jeden dzień dłużej w obozie, aby sprawdzić, czy aby na pewno opuścił on jej ciało.
Stając przede mną, mogłam wyczytać z jej postawy, że jest tak samo pewna siebie, jak ja. Przypominała mi trochę Clarisse, z którą ostatnio się zaprzyjaźniłam, ale podskórnie wyczuwałam, że jej nie polubię. Nie miałam do niej właściwie nic, ale… taka dziwna złość zaczęła się we mnie rozpalać, gdy patrzyłam w jej oczy.
— Chyba cię już gdzieś widziałam — wyznała.
To było, jak grom z jasnego nieba.
"— Ona była jednym z nich Luke, to nie twoja wina — oznajmiła.
— Thalia… "
Sapnęłam i napięłam wszystkie mięśnie, a moja wściekłość urosła do granic możliwości. Zmrużyłam oczy i spojrzałam na zabójcę swojej babci. Miałam wielką chęć walnąć ją w ten jej zadarty nosek.
— Jesteś bardzo dobrą wojowniczką, z tego, co mówił Chejron szybko się uczysz, zastanawiam się, czy nie chciałabyś dołączyć do łow...
Jęk bólu przerwał dziewczynie, gdy moja pięść spotkała się z jej nosem.
— Pieprz się! — Syknęłam.
* * *
Mając takiego wspaniałego przyjaciela, jakim jest Matt, wiedziałam, że przetrwałam jakoś, po rewelacji o tym, że moja mama już nie nigdy po mnie nie wróci. Wyczuwałam to między wierszami tego, o czym mówi do mnie moja ukochana babcia. Bo w chwili, gdy babunia wyznała mi prawdę…
Moja matka dla mnie umarła.
Jak ktokolwiek może porzucać swoje dziecko? Może i moja babka nie mówiła dobrze po angielsku, a ja z łaciną niezbyt dobrze sobie radziłam, ale… chciałam po prostu, aby moja mamusia była koło mnie, aby bawiła się ze mną, czytała mi bajki na dobranoc, chodziła na spacery i całowała moje rany… po prostu chciałam, aby była, jak inne.
Miałam swoją ukochaną babunie, ona mnie nie opuści!
Jakby na potwierdzenie moich domyślań, usłyszałam echem jej głos, pełen ciepła i zatroskania, gdy przytula mnie sowimi zgarbionymi i dziwnie zniekształconymi skrzydłami i mówi: „Vivienne kochać cię, Vivienne nie opuścić swojej Jillian”.
Szybko jednak porzuciłam te ponure rozmyślania, zbyt szczęśliwa, aby pozwolić swojej matce znów popsuć mi tak wspaniały dzień! Dzisiaj byłam prze-szczęśliwa, bo mój najlepszy przyjaciel Matt zaprosił mnie na swoje urodziny! Nawet nie wiedziałam, że w dzień swojego przyjścia na świat urządza się imprezy, piecze ciasto, zaprasza zna…
Zatrzymałam się i z uwagą przyglądałam się dwójce nastolatek, które (jak mi się wydawało) wychodzili z potworka od mojego domu. Uważnie przyjrzałam się ich wyglądowi. Czarnowłosa dziewczyna spoglądała z niepewnością na swojego lekko bladego przyjaciela. Wydawało mi się, że starała się być silna za nich dwoje.
Ruszyłam w stronę domu, gdzie zapewne moja ukochana babunia piekła swoje paskudne ciastka (serio! Gdy będę dorosła kupie sobie męża, który umie piec!), minęłam dwójkę nastolatków, a fragment ich rozmowy do mnie dodarł, a raczej jej początek.
— Ona była jednym z nich Luke, to nie twoja wina — oznajmiła.
— Thalia…
Jej słowa spowodowało, że moje serce zabiło ze strachu, w ustach mi zaschło, a na skórze pojawił się zimny pot. Nie słuchałam, już ani słowa więcej. Ruszyłam szybszym krokiem w stronę lekko uchylonych drzwi wejściowych, ignorując dwójkę nastolatków, która z zaciekawieniem mnie obserwowała, a biegnąc po dwa stopnie na raz znalazłam się na starej, skrzypiącej werandzie z ciemnych desek w mgnieniu oka, a następnie wpadłam do środka.
To, co tam zastałam wywołało, wrzask przerażeni, który wyrwał się z moich zaciśniętych i z lekka zsiniałych z przerażenia warg.
Moja babka została zabita.
Jedyny ślad, jaki po niej pozostał, to kupka popiołu.
* * *
Stojąc przed osobą, która przyczyniła się do śmierci mojej babci, miałam ochotę ją zatłuc, ale gdy szykowałam się do kolejnego uderzenia, czyjaś dłoń złapała mnie za nadgarstek, a ja spojrzałam się ze złością na Rudzielca, który z poważną miną przyglądał się najpierw mojej twarzy, a później Thalie. Widziałam, jak jego źrenice się zwężają, w tej chwili nie obchodziło mnie, skąd Ryan zna jeden z moich sekretów i jakie jeszcze może znać.
— Odbiło ci? — Syknęła rozzłoszczona córka Zeusa, a zarazem Łowczyni Artemidy.
Wyrwałam dłoń z uchwytu Rudzielca, nie spuszczając tym samym wzroku z oburzonej czarnowłosej dziewczyny. Cofnęłam się o krok, co spowodowało, że i Ryan się cofnął, zachowywał się, jak mój cień, pilnując, abym nie wybuchła. Pewnie rzuciłabym w jego stronę, jakąś uwagę, może się zdenerwowała, ale moją uwagę przykuwała Łowczyni, która zaś z kolei sprawdzała stan swojego nosa, piorunując mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi w dość ironiczny sposób.
— Prędzej zdechnę w Tartarze niż przyłącze się do kogoś takiego, jak ty — oznajmiłam chłodno. — Idziemy Ryan.
Odwracając się tyłem do Thalie i tym samym pokazując jej, że nie czuje wobec niej strachu, a tym bardziej nie mam respektu, dla osoby, która podobno ocaliła świat. Ryan uważnie mi się przyglądał, tym bardziej, że gdy zachowywałam się dość dziwnie. Pewnie podejrzewał, że w każdej chwili odwrócę się i rzucę z zamiarem zamordowania córki Zeusa, co nie byłoby aż takim złym pomysłem…
— Nawet nie myśl o tym — oznajmił cicho Ryan, a ja spojrzałam na niego z lekkim zaskoczeniem. — Twoje czoło się marszy, a oczy błyszczą tą iskierką morderczych zapędów — wyjaśnił na moje niezadane pytania. — Policzki ci się również ślicznie czerwienieją ze złości… jesteś taka…
— Zamilcz — syknęłam.
Mimo wszystko, miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, bo Rudzielec rozładował całe napięcie, jakie czułam. W duchu musiałam przyznać, że ona ma duży wpływ na mnie i choć sama temu zaprzeczałam, to nie teraz zdałam sobie sprawę, że nie potrafiłabym dalej żyć sama na świecie, potrzebowałam w szczególności… jego.
* * *

Gdy doszliśmy do mojego domku, Ryan się zawahał przed kolejnym ruchem. Czułam się trochę, jakbyśmy grali w szachy, choć z góry przesądzone jest, że ja i tak przegram w tej batalii. Nie zamierzałam jednak od razu kapitulować, jak mogłabym spojrzeć w lustro, gdybym nawet nie próbowała wygrać?
Zwróciłam swoją uwagę na Rudzielca, gdy tylko otworzył usta, jakbym chciała zapamiętać, każde jego słowo, które kiedykolwiek do mnie powiedział. Przyglądałam się, jego rysą twarzy, chcąc zapamiętać ją na zawsze. Nie miałam pojęcia, czemu tak się dzieje? Czemu moje myśli grążą tylko wokół jego osoby?
— Kocham cię Jill — wyznał. — Moje serce należy do ciebie, oddałem je tobie, gdy pierwszy raz zobaczyłem cię w wizji, już wtedy wiedziałem, że się z tobą ożenię i pomimo twojej niechęci, mam zamiar cię teraz pocałować.
Szczerość Rudzielca w tej chwili mnie zaskoczyła, czasami zastanawiałam się, czy on po prostu nie udaje, że mnie kocha, czy nie jestem tylko wyzwaniem. Bo jeżeli dziewczyną tak bardzo podobają się "bad boys" to chłopcom też mogą podobać się "bad girls", a ja byłam prawdziwą, złą dziewczynką.
Słowo "ożenić" podziałało na mnie, jak promyk nadziej w ciemnym i mrocznym lesie, moje głupie serce zaczęło galopować z radości i choć starałam się je poskromić, upominając, co działo się z ludźmi, których kochałam... moje ciało nie współgrało z rozsądkiem. Z resztą, wielokrotnie już czytałam słowa: "Serce nie kieruje się rozsądkiem" i w tej chwili w to uwierzyłam.
Ryan objął mnie jedną dłonią w tali, a drugą położył na moim karku, przy okazji dotykając smukłymi palcami mój polik i powodując dziwne ciepło, które zaczęło emanować się w całym moim ciele i koncentrować w podbrzuszu.
Mimo, że w myślach się przeklinałam, moje ciało mnie nie słuchało i zarzuciło ramiona na szyję chłopaka. Chciałam, aby się schylić, by nasze usta się spotkały, ale on uśmiechnął się kącikiem ust, nie pozwalając mi przejąć władzy, nad tą chwilą, a jego oczy pozostały niezwykle poważne, choć jednocześnie błyszczały czymś, co trudno było mi nazwać... chyba miłością i... czymś jeszcze.
Jego ciepłe dłonie spoczęły na moich biodrach, a po chwili poczułam, jak tracę grunt pod nogami. Moje serce zabiło szybciej, gdy poczułam zapach jego wody kolońskiej. Właściwie, czemu jej używa? 
W innym momencie może i bym się przeraziła faktu, że Ryan potrafi podnieś mnie bez najmniejszych trudności, nawet się przy tym nie męcząc. Być może gdybym była zdolna do logicznego myślenia, zastanowiłoby mnie, co jeszcze on potrafi?
Szkoda, że moje logiczne myślenie poszło spać…
Przestałam już myśleć, nad tym, co się dzieje. Przyciągnęłam go bliżej siebie, a szeroki uśmiech, jaki pojawił się na twarzy Rudzielca, spowodował jeszcze szybsze bicie mojego serca, przez moment się nawet zlękłam, że coś jest z nim nie tak i zaraz wyskoczy mi z piersi, ale wszelkie myśli, jakie jeszcze miałam, zostały skutecznie stłumione i schowane w zakamarkach moich myśli, gdy poczułam ciepłe usta Ryana na swoich.
Z początku było to jak dotknięcie motyla, delikatne, niepewne i naprawdę gorące. Jeżeli wcześniej czułam ciepło, to teraz wręcz płonęłam z czegoś, czego nie rozumiałam, ale nawet, gdyby w tej chwili wokół nas wybuchał bomba, ja nie mogłabym oderwać się od Rudzielca.
Jego usta poruszyły się, prowokując mnie, kusząc i wymagając ode mnie oddania pocałunku. Bezwiednie zaplotłam nogi wokół jego bioder, jakby w obawie, że mnie puści, że jednak jakimś cudem się opamięta i postanowi zachować honorowa. Miałam gdzieś wszystko i wszystkich, bo w tej chwili liczył się tylko on.
— To miłość — szepnął.
Jego język dotknął mojej wargi, a ja czułam się całkowicie bezbronna, odsłonięta, a jednak rozwarłam wargi zapraszając go do środka. Z przyjemnością skorzystał z okazji, a nasze języki połączyły się w szalonym tangu.
— Nie... — zaprzeczyłam oddając pocałunek, byliśmy zbyt poruszeni, aby moje słowa miały być dla nas, jak wiadro zimnej wody. 
Ryan jęknął z rezygnacją i oderwał się od moich ust, w poszukiwaniu moich oczów, a następnie powtórzył pewnym siebie głosem:
— To, co dzieje się między nami, to miłość, jak inaczej to nazwiesz?
— Może to… namiętność? — zasugerowałam lekko wkurzona, że przerwał pocałunek.
Ryan puścił mnie, a gdy moje nogo dotknęły ziemi, odsunął się ode mnie o krok, piorunując wściekle sowimi dwukolorowymi tęczówkami. 
— Nie Jill, to miłość do cholery!
Oburzona jego i swoim zachowaniem, naskoczyłam na niego mówiąc dość głośni:
— Pieprz się!
— Właśnie byśmy to zrobili! — zripostował. — Jednak nie zamierzam zostać wykorzystany przez ciebie! Gdy nareszcie zrozumiesz, że mnie kochasz, wtedy pogadamy!
Następnie ruszył przez siebie kompletnie mnie ignorując.
Przeklęłam i kopnęłam jakiś kamyk niedaleko siebie, a mój gniew nagle opadł.
— Czy ty nie rozumiesz, że jeżeli cię pokocham to moja miłość sprowadzi na ciebie nieszczęście? — Spytałam cicho do samej siebie. — Nie przeżyłabym wówczas, gdyby kolejna osoba... tak ważna dla mnie zginęła...
Poczułam, jak coś dławi mnie w gardle, ale szybko się opamiętałam. Ta chwila słabości szybko minęła, a ja znów byłam sobą. Nie mogłam marzyć o szczęśliwym zakończeniu, bo w moim życiu było zbyt dużo niewiadomych i jeszcze więcej niebezpieczeństwa, a nie zamierzałam nikogo na nie narażać.
Westchnęłam i ruszyłam do swojego domku, gdzie na werandzie czatował Henryk.
Tego mi jeszcze brakowało!

_______________________________________________________________________
Ta dam!
Dodałam piosenkę, bo zawsze, gdy jej słucham, to myślę o Rudzielcu xD
Jak Wam się podoba wielki przełom Jill i Ryana? :D
Tylko na to czekaliście, co? :3

41 komentarzy:

  1. Pierwsza! Dobra idę czytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, skończyłam. Pokochałam tego ptaka! Henryk forever! <3 Rudy mnie rozwalił... jestem ciekawa jakbyś opisała jak oni... no... ten...yyy... wiesz o co chodzi! Przeczytałam wszystko! Dostanę ciastko?! Najlepszą sytuacja według mnie była gdy Rudy [już się nie obejdzie bez tej ksywy] tłumaczył Jill jak się używa branzoletki. 50 twarzy Ryana! Yyy.... to nie było na miejscu... tak mi się kojarzyło... Jesteś świetna i niesamowicie się cieszę, że mamy wspólny język! Takie odchodzenie od zboczonego tematu. XD Tylko jedno mi nie pasuje, a mianowicie Zeus to rzymski Jupiter, a nie Jowisz. Tak, czepiam się. Wielbię Cię! Gratulacje, bo będziesz mieć nominację do BLA, nowinowali puck, a ona na pewno nominuje ciebie i to nie bez powodu! Piszesz świetnie! Tylko nie lubię gejowskich parringów, perico i solangelo mnie denerwują. Nie mam nic do tych ludzi, ale mogliby nie istnieć. Taka już jestem. Jeszcze raz :
      Mika forever!
      Bussis!
      Neri

      P.S Odkryłam stronę z świetnymi kolczykami:

      http://pl.dawanda.com/shop/Natajka/?partnerid=GA2-PL-topmarki_mwiz_DAW_PL_SEM_EXE_0030_003_0003_20150206_000_00000000&gclid=CjwKEAjw65GqBRCj3fLFwK2SpWoSJABa3E3cPpFCQES8hx5EXCFVz0A2BMhi31Jq9uVVv6ktWWEznxoCpxvw_wcB

      Usuń
    2. Henryka nie da się nie kochać :3
      Hej! Jill ma tylko 15 lat, jest jeszcze za młoda na te sprawy! :P
      Tak! Wyślę Ci później ciastko na maila xD
      Rudy... wiesz mamy również ksywki Rudzielec i Dudzielec (tą drugą wymyśliła ja-mewa).
      *przeklina pod nosem* durny Word! Grrr... zwalę winę na niego, już poprawiłam błąd i dziękuje za wskazanie mi go :D
      Och... zobaczymy, pożyjemy :3 Ja tam bym się zbytnio nie paliła, bo puck ma do to siebie, że bardzo późno odpowiada na takie rzeczy, ale za to się ją kocha!
      Och! Dziękuje! *rumieni się* Takie słowa wiele dla mnie znaczą :)
      Ja była neutralna i można by powiedzieć, że lekko się buntuje, bo moi rodzice też ich nie znoszą, nie są rasistami, wiesz o co chodzi. Poza tym, od niedawna, gdy przeczytałam o pewnym parringu, o Nicku i Julianie pewnej świetnej autorki... po prostu nie dało się nie kochać, tej pary! Toteż uznałam, że Nico i Will będą razem!
      Wybacz, jeżeli to Ci się nie podoba :c
      Dziękuje za ten wspaniały apolliński komentarz!
      Bussis!

      PS. Kolczyki są ekstra! *w*

      Usuń
  2. Hejo! :3 To ja madziula0909 tylko zmieniłam nazwę :D
    O jej! Powiem Ci, że jak tylko zobaczyłam ten gif, to już wiedziałam, że to Ryan i Jill się pocałują! :D Gdybyś widziała moją radość, jak okazało się to trafne. Ach! Ja zamawiam więcej takich momentów!!! Wiesz? Od razu tym pocałunkiem poprawiłaś mi humor, ponieważ mam dzisiaj kiepski :/
    No to w końcu dowiedziałam się, co spowodowało to dziwne zachowanie Ryana w poprzednim rozdziale. Wciąż mnie to męczyło i cieszę się ogromnie, że zostało to wyjaśnione :3 Ale bardzo fajnie to wymyśliłaś. Choć ja to bardziej podejrzewałabym, że byłoby to po rodzicach, a nie babci xD
    Heh. A ja już myślałam, że nie będzie wspomniane, jak babcia Jill zginęła (: Trochę było to smutne i na chwile i mi zrobiło się smutno... I nie dziwię się, że Jillian walnęła Thalie. Choć ja myślałam, że coś jeszcze jej zrobi... Ach! Że Ryan musiał się pojawić xD
    I później ten pocałunek!!! ♡ :* Kocham Cię za ten moment i jeszcze raz powtarzam, że zamawiam więcej takich momentów :*
    Czy ja dobrze rozumiem, że przez Jill umierają jej najbliższe osoby? Czy chodzi o jej naturę? No bo nie jestem pewna, a ja za bardzo w tym gatunku ( chodzi mi tematykę ) nie jestem za bardzo (: Choć ja uważam, że Ryan mimo wszystko będzie z Jill :D
    Wybacz kochana, że się nie rozpiszę, ale naprawę mam kiepski humor :/ Rozdział był fenomenalny! Wspaniały! Cudny! *.* Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka! Poznałam Cię po awatarze :D
      Wiem, gif dużo mówi :3 Uznałam, że taki mi najbardziej pasuje ^w^ Gdybyś Ty zaś widziała moją radość, że udało mi się napisać o ich pocałunku... Hmm... w następnym rozdziale raczej ta dwójka będzie się na siebie boczyć, albo całe zajście zignorują... jeszcze nad tym pracuje z moimi bohaterami!
      Dziękuje! :3 Ten plan miałam już od samego początku (jako jeden z nielicznych).
      Pewnie niedługo kolejne wiadomości Cię zaskoczą :3 Jest dużo tajemnic o których się nie mówi w moim opowiadaniu, a powoli każde wychodzą na jaw.
      Oczywiście Ryan każde zna xD
      Właśnie! Jill zapewne miałaby w swoich planach wyprucie flaków Thalie - łagodnie mówiąc - i już się do tego przymierzała, ale Rudzielec ją powstrzymał... obyło się bez krwawych zgonów!
      Wiedziałam, że moment z pocałunkiem, każdemu się podoba, bo wy już na to czekaliście od paru rozdziałów, nie? :D
      Herosi są prześladowani przez potwory, a to sprawia, że często giną przez przypadek osoby w ich otoczeniu. Jill zaś ma problemy idealne dla psychologa, po prosty ona boi się stracić kogoś bliskiego i właśnie, aby chronić samą siebie, wybudowała mur za który nie wpuszcza nikogo. Boi się ponownie poczuć stratę ważnej dla niej osoby, ale jak można zauważyć, Ryan powoli burzy ten mur, a to sprawia, że Jill nie wie już, co ma robić, po prostu się boi, a do czego się nie przyzna nawet podczas tortur!
      Spoko! Według mnie i tak komentarz jest długi! :D
      Dziękuje za fenomenalnie apolliński komentarz i życzenia!
      Bussis! :3

      Usuń
  3. Świetny blog :D
    Będę tutaj często zaglądała i mam nadzieję, że zajrzysz do mnie ale dopiero zaczynam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje!
      Yhm... mam ostatnio w planach przeczytanie dość dużo blogów, ale jeżeli jakimś cudem się wyrobię, to może uda mi się wpaść i do Ciebie :)
      Bussis! :3

      Usuń
  4. Apolliński rozdział...
    Jak mogłaś zataić przede mną ten genialny pocałunek, co? :P To było... wow. W końcu coś się ruszyło w ich relacjach!!! :D
    Mój Henryk! Kocham tego nielota! Myślisz, że mogę ci go ukraść tak jak ty ukradłaś mi mojego Henryka? Z chęcią bym miała u siebie takiego słodkiego zwierzaczka - doprowadziłaś już Henia do kupkowego płaczu? Mam ochotę na m&msy XD
    Teraz plotkary będą miały o czym gadać :D I dobrze. Niech wiedzą, że Ryan jest zajętym gościem.
    He he he Rudy w końcu się nauczył, by zakładać ochraniacz, co? Mądry chłopak!
    On ją tak bardzo kocha... Słoooodko *.*
    Wyobrażasz sobie, jak Ryan robi z Jill swoją niewolnicę? Może jako rzymski rasista miałby chociaż minimalną szansę, co...? Też wydaje mi się, że nie XD
    Ich pocałunek był idealny. Zabrakło mi tylko jakiejś zgrabnej metafory np. o krowie i mleku - wiesz, że nikt nie kupi krowy, jak może mieć mleko i Ryan odcina jej dopływ mleka lub o ciastkach.. To zawsze sprawia, że jestem głodna :D
    Ej, Świrku Zboczuszku... Pisałaś mi, co się stanie, jak Jill kogoś pokocha...? Bo jakoś tego nie pamiętam XD
    Biedna... Straciła babkę... Znaczy już wcześniej wiedziałam, że to Luke i Thalia ją zabili - ciekawe, kto mi to zdradził hm? - ale to i tak przykre. Dobrze, że Jill jej przylała :D Moja krew!
    Dobra. Koniec. Idę chyba spać XD
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie jest wprowadzać nowe mody...
      Ukryłam go, aby wzbudzić w Tobie te niesamowite emocję! :P
      Ta, a teraz Ryan wybuchł i będzie się boczył... xD
      Wiesz... Pingwin Henryk jest dość przebiegły, ale nie widzę problemów, dlaczego miałby się i u Ciebie nie pojawić :3 Jak chcesz, możesz umieścić go również u siebie :)
      Taa... zapakowałam je do reklamówki i kazałam mu zanieść to do Ciebie... chyba się na nas obraził i sam je zżarł xD
      Niestety czas dla plotkarek się skończył, bo od nowego rozdziału zacznie się misja! :D
      Przecież on ma wizję! Wie kiedy zakładać ochraniacz! :3
      *Wzdycha* Nawet nie wiesz, jak mocno on ją kocha...
      Ryan byłby rzymskim generałem i miałby wojsko! Z wojskiem Jill by sobie nie poradziła, za dużo ludzi do skopania im tyłków, a w końcu pewnie i w tamtych czasach chyba mieli chloroform, co? W każdym razie później w Jill zapięta w kajdanach... Ryan wymyśliłby niecny plan, jak ją zniewolić, o to się nie bój :D
      *Myśli* Chciałam tam wstawić Ryanowski-filozowaniu o nieśmiertelności, następnym razem się poprawię!
      Mogę Ci tutaj napisać, ponieważ *dramatyczna pausa* nic się nie stanie.
      To, tak jak w przypadku mojej mamy, w wieku dwunastu lat prawie utonęła w stawie i od tamtej pory nigdy do stawów nie wchodzi. Ponieważ ma uraz i się boi.
      Może kiepski przykład, ale z Jill jest podobnie, z tym, że ona boi się straty kogoś bliskiego, więc aby nie poczuć takiej straty, stara się nikogo nie dopuszczać do swojego serca.
      W takim razie spóźnione dobranoc xD
      Dziękuje za ten feerycznie apolliński komentarz!
      Bussis! :3

      Usuń
  5. Miło Cię znowu widzieć :>
    W pierwszym momencie, jak weszłam na bloggera i zobaczyłam opowiadanie z gifem, to nie mogłam sobie przypomnieć, kto ma taki zwyczaj, ale fajnie, miła niespodzianka, tak samo jak muzyka :3
    Chyba nigdy Ci nie mówiłam, jak bardzo podziwiam Cię za stworzenie takich realnych relacji. Dialogi i uczucia nigdy nie są sztuczne, a chodzi mi tu głównie o Jill i Ryana oczywiście ^^
    W ogóle Henryk... ciężko mi go sobie wyobrazić ;-;
    Jejku, nie ocenię treści, bo nie mam pojęcia jak, ale wiedz, że jest super XD
    Jill na końcu mnie wkurzyła, żal mi było Ryana, który jak zwykle miał dobry komentarz ;D
    Rób im wesele, może Jill trochę zmięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi również C:
      Zawsze chciałam dodawać gify, ale nigdy mi nie pasowały żadne... no, a do pocałunku się już jakiś znalazł :D Podobnie, jak ta piosenka... po prosty stworzona dla Rudzielca *w*
      Och... dziękuje! *zarumieniła się* Słodzisz, że ho, ho! :)
      Wiem, że pingwin z puszką sardynek pod pachą, to niezbyt... realny widok, no ale nie mogłam się powstrzymać :3
      Jeszcze raz dziękuje! :D Mimo wszystko, takiej ocenie chętnie bym się oddała :D
      Już niedługo... będzie się działo między tą dwójką!
      Dziękuje za bajecznie apolliński komentarz!
      Bussis! :3

      Usuń
    2. Ojć! Właśnie zdałam sobie sprawę, że spojlera na Ciebie zrzuciłam niechcący... Chodzi o pingwina! Wybacz!
      Bussis! :3

      Usuń
  6. Aaaaaaaaa, całują!
    Hm, powiem jedno: wreszcie. Ja ich dwoje po prostu kocham. Zawsze, gdy wchodzę na twojego bloga, na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Gdzieś usłyszę imię: Ryan i już szczerzę się jak głupia, a ludzie dziwnie na mnie patrzą. To już po prostu nawyk! I patrz co ze mną zrobiłaś. Powinnaś się wstydzić!
    Zacznijmy od początku, co prawda najchętniej zaczęłabym od końca, ale jakaś chronologia musi być. Niech Jill będzie niewolnicą Ryana, a on rasistowskim Rzymianinem! Jeju, pokochałam cię za to zdanie jeszcze bardziej, a myślałam, że to już niemożliwe.
    Ryan wnukiem Nox? Nie pasuje to do niego za bardzo, w końcu cały jest wręcz promienny i błyszczący humorem (można błyszczeć humorem?). No, ale z drugiej strony, to do niego pasuje. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Po prostu zawsze byłam zdanie, że jeśli ktoś jest zbyt dobry, to gdzieś musi ukrywać swoją ciemna stronę. Coś typu: Nie ma czerni i bieli, są tylko różne odcienie szarości. Mam nadzieją, ze Rudzielec jakoś ogarnie tą swoją rzymską moc. Mogłaby się później przydać, albo gdyby się wymknęła spod kontroli, to byłyby poważne kłopoty. Ale w końcu od czego jest Jill! Przecie jej cudowny głos przegna nawet największe ciemności!
    Will był wyraźnie skołowany, ciekawe czy Chejron wie o pochodzeniu Ryana. No i kiedy zacznie się misja?!
    Nigdy nie lubiłam Thalii. I wiesz co? Żałuję, że Jill bardziej jej nie pobiła. Po co pojawił się Ryan? Mógłby dać się wyżyć swojej dziewczynie! Byłoby tak pięknie... Zakrwawiona Thalia, połamane jej nogi, ręka wygięta pod dziwnym kątem, a do tego z jej cudownego łuku zostały drzazgi. I wtedy pojawia się Artemida (jakoś nie mogę się przekonać do tej z książek Riordana, wciąż po protu widzę tą Rudą Sukę z Mrocznych Łowców), miałaby bezcenną miną. Potem rzuca się na nią Jill, razem z Simi oczywiście, a Ash nie powstrzymuje swojego demona, tylko siedzi sobie pod drzewem z Sinem i razem rozkoszują się chwilą, oglądając ledwo żywą Artie. Sorry, za to zmieszanie książek, ale nie mogłam się powstrzymać. Jak już jesteśmy przy Mrocznych Łowcach, to nie wiem czy znajdę tą część o Zareku. To znaczy, zepsuł mi się komputer i wszystkie pliki zostały uszkodzone, ale powinnam znaleźć gdzieś kopie na pendrivie. To ci wtedy wyślę.
    Thalia z Lukiem zabili babcię Jill? Moja nienawiść do córki Zeusa pogłębia się. Jeszcze śmiała prosić Jill o wstąpienie do Łowczyń. Jej niedoczekanie! Może jeszcze nie potrafiłaby dowodzić i córka Eola skończyłaby jak Bianca? Jakby Ryan się wściekł... Po Thalii nie zostałby nawet kłębek kurzu, ani ziarnko prochu.
    I ostatni akapit! Mój ulubiony ;D Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam czytać, jak bohaterowie się całują. Może dlatego, że sama tego nigdy tego nie robiłam? W praktyce nie mam doświadczenia, ale jeśli chodzi o książki, to cóż... Dużo się czytało.
    Pocałunek był cudowny. Rozmowa po nim jeszcze lepsza. Ale najbardziej rozwaliła mnie odpowiedź Ryana na ,, Pieprz się!” Jill. Dziewczyna uważa, że to namiętność? Ciekawe kiedy przejrzy na oczy? To jest miłość, koniec kropka. Stoję za tobą murem Ryan! Dawaj!
    Ech, Jill, spróbuj. Ryan ma moc, nie będzie go tak łatwo zabić. No i widzi przyszłość, więc będzie wiedział, że po niego idzie śmierć i raczej na to nie pozwoli. Jej, przecież każdy zasługuje nawet na odrobinę szczęścia, nie można się poddawać.
    Nie wiem co pisać. Jak myślę o tym pocałunku, to świecą mi się oczy i zaczynam piszczeć. Zupełnie jak na myśl o następnej części Avengers. Szkoda tylko, że nie będzie tam Lokiego, trzeba czekać z tym na następną część Thora. Więc nic już nie napiszę. Użyj swojej wyobraźni, której masz nieskończona ilość i wyobraź sobie moją reakcję.
    Pozdrawiam i życzę wszechświata weny,
    Czy ja widzę, że następny rozdział jest napisany w 20%? Ale masz tempo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam się doczekać Twojego komentarza i reakcji :D
      Jakoś nie jest mi wstyd, ale wiesz co? Mówiłam, że uśmiech Rudzielca jest zaraźliwy! ^w^
      "Miłość rośnie wokół nas" (Ta piosenka z króla lwa mnie prześladuje).
      Ryan, gdy to mówił, wiedział, że być może długo po tych słowach nie pożyje :3
      Znasz mój mroczny sekret... ja właśnie tak widzę świat, nie ma bieli i czerni, są tylko różne odcienie szarości, dlatego moi bohaterowie są tacy dziwaczni :P
      Moc Ryana jest nieprzewidywalna, ale wynikną z tego jeszcze fajne sprawy :3 Będzie się zachowywał jak Dean z Supernaturalnych z tym "Pierwotnym Ostrzem" :D
      Chejron nie ma zielonego pojęcia, przecież nie jest bogiem! Zaś misja rozpocznie się już w kolejnym rozdziale. Nasi bohaterowie już na początku rozdziału wyruszą na wyprawę! :)
      Miałam zamiar opisać walkę, ale w końcu uznałam, że lepiej doprowadzić do pocałunku... chyba się każdy ze mną zgodzi :D Właściwie to nie Thalia zabiła babkę Jillian, tylko Luke.
      Też mam takie wyobrażenie Artemidy... Simi mogłaby ją lekko podsmażyć, nie? :3
      Uwielbiam ten moment w Mrocznych Łowcach, gdy pojawia się Torii... biedny Ash :C
      Właśnie nie o Zereka mi chodzi xD Jego książkę mam, chodzi mi właśnie o Sina (uwielbiam gości! Zwłaszcza, gdy nazywa Artii babką). Chodzi mi o parring Sina i Kat :)
      Niestety na Chomikuj usunęli całą serię i jest chyba od nowa tłumaczona :/
      Wiesz, że gdyby Jill nawet chciała wstąpić do łowczyń to po pierwsze Ryan wiedziałby o tym z wizji, a po drugie zakneblowałby i związał Jill, a wtedy trzymałby ją u siebie w pokoju, do czasu aż Łowczynie nie opuszczą obozu...
      Bogowie... wyobraź sobie, że Ryan jest stokroć w gorszym stanie niż w domku Apolla, a wtedy będziesz miała obraz tego, co Rudzielec by zrobił Thalii, gdyby Jill przez nią zginęła.
      Ja już się całowałam... hmm... moim zdaniem w książkach to wszystko dużo lepiej brzmi. Uwielbiam takie pocałunki... w końcu mam dusze romantyczki :D
      Wyczekałaś się pocałunku, to niedlugo pojawi się kolejny przełom w ich relacjach, w końcu mam zamiar niedługo zrobić wielkie rodzinne spotkanie z matką Jill :3 Pojawią się nawet dwie jej ciotki! Ale to jeszcze nie teraz... cierpliwości!
      Ja to wiem, Ty to wiesz, Ryan o tym wie, a nawet Maggie mogłaby zaświadczyć, ale do Jill, jak w ścianę grochem... nic się nie przebije -_-
      Nie będzie Lokiego? T~T Ja tak lubię tego gościa... chlip... na Avengers też czekam :D
      Już od tamtego roku... ciekawe, co zrobią teraz, gdy Iron Man zniszczył zbroje, hmm?
      Wejdź sobie na YT i wyszukaj: "Jak to powinno się skończyć: Iron Man" są napisy, czasem lektor, ale uśmiejesz się do łez :D
      Dziękuje za wspaniały feerycznie bajeczny komentarz i za życzenia :D
      Bo mam już milion pomysłów, ale znów stanęłam, bo nie wiem, jak ująć w to słowa... grrr... no i jeszcze Ryan i Jill się na siebie boczą...
      Bussis! :3

      Usuń
    2. Dlaczego tylko przysmażyć? Spal ją Simi!
      Z Devil May Cry mam problem. Też nie mogę znaleźć, a wszystkie pliki są u mnie na dysku uszkodzone, więc nie chcą się odtworzyć. Ale miałam tam ponad tysiąc ebooków, więc będę chodzić za tatą, facetem od komputera i żądać, aby stanęli na głowie i mi to naprawili. Jeśli się uda, to będę pamiętać, żeby wysłać ci tę część. Sama bym ją chętnie przeczytała ;)
      Spotkanie rodzinne będzie? Jeśli rodzina Jill ma taki sam temperament jak ona, to odrobinę obawiam się o Ryana.
      Ale Luke nie żyje, a trzeba na kogoś zwalić winę i mieć kogoś do pobicia! W końcu to chyba Thalia mu kazała zabić babcię Jill, albo była przynajmniej bardziej chętna.
      Na Avengers też czekam ponad rok :) A w piątek zrobię rzecz niesamowitą i zabiorę młodszego brata do kina. Drugi też chce iść, ale kończy późno lekcję, a ja nie jestem w stanie na niego czekać tak długo. Najchętniej to poszłabym na pierwszy seans, ale lubię dużo spać ;)

      Usuń
    3. Masz w sumie rację! Bo jakby dać ja na pożarcie jakiemuś potworowi, to pewnie biedactwo by się niestrawności nabawiało *kiwa z zamyśleniem głową*
      Och bogowie! To i tak miałaś lepiej niż ja! Ja chomikuje swoje książki dodatkowo na pendrive, choć na początku miałam je tylko na nim i niechcący, przez omyłkę je usunęłam... wszystkie książki *zapada w chwilową rozpacz* Wszystkie... wyobraź sobie mój ból? T~T Dlatego teraz dla bezpieczeństwa mam je na dysku i na pendrive, jak jedno się popsuje, jest drugie!
      Ja najbardziej chyba lubię parring Tabbie i Vala :D Oni są szałowi! Na http://www.paranormalromance.fora.pl możesz znaleźć fajne dodatki, jak choćby o tym, co robią faceci, gdy córka Juliana idzie na randkę... tarzałam się ze śmiechu... ach!
      Są tam też dodawana książki z chomikuj :)
      Ach! Będzie! Jednakże myślę, że nie aż tak miłe, jak mogłoby się wydawać :c
      Nie chce spojlerować, więc zamilczę :3 Póki, co szykuj się na spotkanie ojca Maggie ^w^
      *wyobraża sobie spotkanie matki Jill z Ryanem* Padłam... po prostu padłam i umarłam ze śmiechu xD
      Właściwie... z resztą Thalia będzie się jeszcze tłumaczyć.
      Zazdroszczę! Czemu ja nie mieszka w Polsce T~T
      Ja będę musiała czekać na wersję na DVD... takie życie niestety :c
      Życzę miłego oglądania!
      Bussis! :3

      Usuń
    4. Jezu, czytałam te opowiadania o randce córki Juliana całkiem niedawno. Po prostu nie mogłam! Mama cztery razy przychodziła do pokoju, żeby spytać czy wszystko w porządku. A ja ze śmiechu prawie powietrza nie potrafiłam złapać. Te opowiadania są genialne. Niezłe też było to jak budowali plac zabaw dla dzieci.
      Ja tam też ich uwielbiam, ale pierwsze miejsce ma u mnie Ash. Bezkonkurencyjnie. Ale Sina też kocham. Trzeba była zabrać Arti całą moc, byłoby po kłopocie. I jeszcze masakrycznie ciekawi mnie Jaden. Kim o tak w ogóle jest? Masz jakieś podejrzenia?
      A nie możesz obejrzeć na internecie? Boże, współczuję ci. U mnie już tradycję jest pójście z przyjaciółką na kolejne części Igrzysk Śmierci. Najśmieszniejsze jest to, że idzie z nami przyjaciółka tej mojej przyjaciółki, której nienawidzę z wzajemnością. Więc nasza wspólna przyjaciółka siada pomiędzy nami w kinie, a my udajemy, że tej drugiej nie ma. Musi to zabawnie wyglądać.
      Czy ojciec Maggie jest tak samo rozgarnięty jak córka? Jeśli tak, to drżyjcie herosi! Chociaż nie ma mocy, to będzie chyba dość tragiczne. Mieć tylko nadzieję, żę nie nie jest policjantem, bo jego broń pewnie by wypaliła przez nieuwagę.
      Matka Jill pewnie mogłaby przepytywać chłopaka. Wiesz, taki wywiad, a raczej przesłuchanie śledczego. Jak się nazywasz? Ile masz lat? Pijesz? Palisz? Jesteś notowany? Gdzie pracujesz? Jesteś prawiczkiem? Okej, może z tym ostatnim przesadziłam, chociaż matka Jill nie jest człowiekiem, więc takie pytanie mogłaby się pojawić.
      Oj, tłumacz się Thalia, tłumacz. Może w swej łaskawości darują ci życie...

      Usuń
    5. Pamiętam! xD To było bombowe! ^.^ Właśnie odwiedziłam forum i dowiedziałam się, ze jest nowe tłumaczenie Pride! Grr! Będzie o dziewczynie z polskimi korzeniami! (Co z tego, ze autorka zrobiła z jej rodziny złodziejów? To miodożerca!).
      Uwielbiam humor Shelly Laurenston :D Po prostu go kocham! :* Czytałaś tą wspaniałą serię? <3
      Wiesz... w sumie, to ja też, ale Val jest rzymianinem! No i ma za brata Zereka! Zerek jest boski! Uwielbiam moment, gdy Artie wyjawia wszystkim, że Zerek nigdy nie był łowcą xD Te zszokowane miny...
      Jaden... hmm... pamiętam go! O ile wiem był demonem, ale nie wiadomo jak bardzo silnym, Ash nawet raz stwierdził (a może Jaden?), że w podobny sposób jak Ash łowcami, tak Jaden przewodzi demonami, czy jakoś tak... hmm... może się okaże, że jest synem Lucyfera? To by wiele wyjaśniło, nie? A może Samaela (anioła śmierci)?
      W tych książkach mitologia jest tam wymiesza, że nie zdziwiłabym się, gdyby Jaden okazał się jakimś atlantyckim demonem :3
      Mogę, mogę... ale muszę czekać, aż ktoś wrzuci, a najlepsze jakości są wtedy, gdy film wyjdzie już na DVD :C
      To musi naprawdę śmiesznie wygląda :D
      Przynajmniej Twoje życie nie jest nudne ^w^
      Zmartwię Cię... ojciec Maggie jest dużo gorszy od niej... w końcu jego zawodem jest (pisze w bohaterach) bycie "medium" :|
      Bogowie! Padłam trupem... gdyby ojciec Maggie miał broń... *drży ze zgrozy*
      Hmm... Melinda raczej rzuciłaby się na Ryana i go wyściskała, a następnie powitała w rodzinie. Później razem by mówili coś w stylu: "Patrz jaka ona słodka! Jak słodko marszczy brwi! Och! Jak słodko się denerwuje!"
      Melinda naprawdę kocha Jill... cierpiała, gdy ją opuszczała, ale to ze względu na bezpieczeństwo, wtedy jeszcze, malutkiej Złośnicy.
      W to akurat wątpię xD
      Bussis! :3

      Usuń
    6. Chyba nie czytałam tej serii, ale będę musiała to nadrobić, skoro mówisz, ze jest świetna!
      Wiem, Zerek jest boski (wychodzi na to, że dosłownie). Uwielbiam część o nim. Ktoś kiedyś powiedział, że Astrid jest z nim tylko dlatego, że poznała go, gdy była ślepa, a potem była z nim z litości. Tarzałam się za śmiechu. Wszystkie książki są boskie! Nie wiem jak autorka była w stanie wymyślić aż tyle cudownych lektur.
      Syn Lucyfera lub Samaela? A było tam coś o diabłach, bo nie kojarzę? Jaden ma jakiś mocny związek z tym Źródłem (swoją drogą, to nadal nie ogarnęłam, o co z nim chodzi). Czekam z niecierpliwością, aż zabije Noira i Azurę. Bo któregoś z nich zabije, jestem tego pewna. I pewnie będzie się przy tym śmiał. O i jeszcze kim jest dla niego Jared? Bratem prawdziwym, przyszywanym, przyjacielem? Czy kimś więcej, jak niektóry na forum sugerują?
      Niedawno kupiłam kroniki Nicka nieskończoność, tylko i wyłącznie dlatego, że ma tam być dużo Asha (w końcu był przez długi czas jego najlepszym przyjacielem) i Jadena. Mam nadzieję, że o tym ostatnim powstanie oddzielna książka. No i o Savitarze!
      No to koniec! Ojciec Maggi w obozie w zbrojowni... Wyobrażasz sobie? To byłaby tragedia. Można by było tylko modlić się do bogów.
      Jeju, matka Jill (nie wiem jak zrobić wniebowziętą minkę). A Jill by zażenowana cały czas była. Pewnie kazałaby matce przestać, ale to miałaby to gdzieś. Znajdzie z Ryanem wspólny język. Będą siedzieć w godzinami gapić się na naburmuszoną Jill:
      - Zauważyła pani, jak pani córka pięknie się rumieni ze złości? Wygląda wtedy jak anioł!
      - Oczywiście, tego można było się po niej spodziewać. Ale spójrz młodzieńcze, na ten błysk w oku. Podobasz jej się, ale to ukrywa. A teraz z jaką złością się nam przypatruje! Zauważyłeś, jak uroczo marszczy nosek? ...

      Usuń
    7. Szczerze polecam, bo to moja ulubiona!
      Jest o zmiennokształtnych, jak chcesz mogę Ci wysłać na maile pierwsze części :)
      Ach! Podajże część szósta była dla mnie inspiracją :3 Ach! No i oczywiście część pierwsza :3 (a może zero?). Powiem tylko, że Ryan idealnie nadawałby się na wilkołaka van Holtz, bo wszyscy faceci z tej rodziny lubią kobiety z piekła rodem... W każdym razie prolog z szóstej części był moim natchnieniem na dodatek Halloweenowy :3
      W sumie religia chrześcijańska została jedynie wspomniana, podczas części z Tabbie i Valem, gdy Amanda i Kyrian na chwilę umierają.
      Kompletnie nie czaję o kogo chodzi (z imienia), sorki :/
      Też ich uwielbiam! <3 Nie da się nie kochać tej serii...
      Właśnie czytam sobie od nowa te dodatki :D One są boskie! :3
      Jest dużo Asha w pamiętniku jego siostry, jest tam opowiedziana cała jego historia zza życia jako człowiek. Jakoś nadal nie mogę tego przerobić, bo to mnie przeraża... choć drugą część tomu o nim i Soterii uwielbiam! <3
      Ach! Też bym chciała o Savitarze i Jadenie! :D Super pomysł! Gute Idee!
      Widzę, że naprawdę chcesz doprowadzić do apokalipsy w moim opowiadaniu xD
      Drżyjcie narody! Oto nadchodzi pan Estevan Martins! Nasz koniec nadchodzi!
      "Później zaś Ryan wyjmie album ze zdjęciami Jill, które robił od przybycia ich do obozu i razem będą się rozczulać nad śliniącą się podczas snu Jill... To jeszcze Złośnica by zniosła, ale moment, gdy jej matka pokazuje zdjęcia, gdy ma cztery lata i lata na golasa po plaży... mina Ryana - bezcenna, mina Jill - szykujcie się na kastrację!" :D
      Świetnie to ujęłaś! Widzę, ze naprawdę poznałaś już moich bohaterów xD
      Bussis! :3

      Usuń
    8. Pamiętnik siostry Asha czytałam razem z tą częścią o Torii. Popłakałam się, muszę przyznać. Chciałam znaleźć się w tej książce, chwycić Artii za te jej rude kudły i wyrwać w całości (razem z głową). Jak można zrobić coś takiego człowiekowi, dlatego, że ma srebrne oczy?! Nieludzkie! A cieszyłam się jak nie wiem, gdy Apollymi zniszczyła cały panteon Atlantydzki.
      Ryan idealnie nadawałby się na takiego wilkołaka? I do tego kobiety z piekła rodem? Muszę to przeczytać! Dzisiaj zaczęłam tą serię Highlander i jest super. Co prawda jestem dopiero na 135 stronie, ale strasznie mi się podoba. Jest ten Adam, inaczej znany jako Puck lub Robin Koleżka, co jest na zdecydowany plus. Chociaż muszę przyznać, że sto razy bardziej wolę Robina z serii The Gray Court. Był bardziej złośliwy, przebiegły no i nie słuchał się aż tak Oberona. A Adam jeśli ten jego król mówi nie, to nie. To mnie trochę zraziło. Nie wiem dlaczego, ale nie mogę doczekać się piątej części.
      Część o Savitarze byłaby cudowna. Nie wiem dlaczego, ale on mi pasuje do Apollymi. Niech matka Ash zazna trochę szczęścia po swoim okropnym poprzednim mężu. Ja tam mam nadzieję, że Ash kiedyś spotka się z matką twarzą w twarz.
      Album zostałby momentalnie spalony, Ryan uduszony, a do matki Jill więcej by się nie odezwała. Natomiast postronni świadkowie mieliby niezły ubaw :)

      Usuń
    9. Ten tom był wspaniały! :3 Moim zdaniem idealnie do siebie pasują ^w^
      Polecam całą serię! Ja teraz czytam tom o miodożercy (jest takie zwierze, wiedział ktoś?) i tygryso-niedźwiedziu :D
      Ja najbardziej lubię czwarty tom z serii Highlander! To moja ulubiona! Najbardziej kocham, ja ona go budzi i idą do sklepu... po prostu uwielbiam! <3
      Och, The Gray to książka?
      Nie znam... Choć ciekawy opis mi tutaj dajesz! :D
      Ale jeżeli Ash i Apollymi się spotkają to nastąpi apokalipsa, ta cena za śmierć Artie jest zbyt wysoka! Nie jest ona tego warta... Artemida oczywiście!
      Bussis! :3

      Usuń
    10. Czyżbyś miała sklerozę, moja droga? :D
      The Gray Court ty mi poleciłaś! Dare ro Believe o Leo i Ruby. Druga część jest O Moirze, Duncanie i Jadenie.
      Nie ładnie zapominać o tak cudownej książce! Choć ja sama, gdy poda mi się tytuł serii, to nie kojarzę na początku.
      To ja muszę jak najszybciej przejść do czwartej części. Facet na zakupach z kobietą... Biedny facet. Chyba, że żarcie kupują, to jest wniebowzięty.
      Ale mogłoby się zdarzyć coś, co sprawi, że ta klątwa ojca Asha zostanie zdjęta. No bo oni w końcu mogliby się spotkać! To musi być trudne kochać dziecko, a trzymać je w ramiona zaraz po urodzeniu, potem jak jest chwilowo martwe, a potem oglądać je tylko z daleka.

      Usuń
    11. Skleroza... dobrze to nazwałaś! Wszyscy moi znajomi mogliby zgodzić się z tym stwierdzeniem. Gdy wymieniłaś nazwę bohaterów trzeciego tomu, dopiero się zorientowałam o kim mowa >.< No i należy mi się jakaś kara za zapominalstwo, bo ta seria jest cudna! Zgadzam się z Tobą! :3
      Dwie pierwsze części są moim zdaniem troszkę nudnawe, dopiero trzecia cześć o synu Adama Blacka (lubię go tak nazywać), jest ciekawsza :D
      Ona kupowała Mu ubrana, a później gdy był w jeansy'ach spytała, czy włożył tam skarpetki xD Ich dialog w sklepie jest moim niemal ulubionym xD
      "Każdą klątwę można złamać", jak powiedziała Rowena z Supernatural ^w^
      Dlatego mam nadzieje, że im się uda ją złamać. Ojciec Asha był idiotą! - Nie chce pisać tutaj gorszych epitetów na określenie tego... pożal się Boże, bożka...
      Zawsze lepiej oglądać je z daleka ale żywe, niż nie oglądać w ogóle.
      Bussis! :3

      Usuń
  7. AAAAAA!!1 Co tu duzo mówić? "— Właśnie byśmy to zrobili! — zripostował. — Jednak nie zamierzam zostać wykorzystany przez ciebie! Gdy nareszcie zrozumiesz, że mnie kochasz, wtedy pogadamy!" - Ten fragment wygrywa wszystko! XD Supi! Supi!
    Czekam na kolejne!
    P.S Czy to przypadkiem nie miało być BaDgirl?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra uwaga! Nigdy więcej nie będę słuchać Worda >.< Grrr... Tak to jest, jak osoba nieznająca angielskiego się za to zabiera... ach! Poprawie błąd :)
      Cieszę się, że Ci się podoba ^w^
      Dziękuje za cudowny apolliński komentarz!
      Bussis! :3

      Usuń
  8. O mój boże! Jestem tu od niedawna i już kocham tego bloga!!! Trafiłam tu dzieki Maggie z bloga nowy-swiat-andrei.blogspot.com, którego nominowałaś do LBA.
    — Właśnie byśmy to zrobili! — zripostował. — Jednak nie zamierzam zostać wykorzystany przez ciebie! Gdy nareszcie zrozumiesz, że mnie kochasz, wtedy pogadamy!
    Następnie ruszył przez siebie kompletnie mnie ignorując.
    Przeklęłam i kopnęłam jakiś kamyk niedaleko siebie, a mój gniew nagle opadł.
    — Czy ty nie rozumiesz, że jeżeli cię pokocham to moja miłość sprowadzi na ciebie nieszczęście? — Spytałam cicho do samej siebie. — Nie przeżyłabym wówczas, gdyby kolejna osoba... tak ważna dla mnie zginęła...
    W tym momencie prawie sie poryczałam...
    Twoje opowiadanie jest genialne i czekam na nastąpną nn!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och! Dziękuje :)
      Miło zdobyć nową czytelniczkę, mam nadzieje, że nie zawiodą Cię kolejne rozdziały!
      Dziękuje za feerycznie apolliński komentarz!
      Bussis! :3

      Usuń
  9. Widzę, że coś mi się tu pokiełbasiło. Jak zwykle napisałam komentarz, fajnie fajnie, a potem zamknęłam przeglądarkę, nie publikując go... Ehhh. W takim razie pisze jeszcze raz :)
    Szybko rozwiałaś tajemnice dotyczącą Ryana. Myślałam, że będę musiała czekać w nieskończoność aż w końcu dowiem się co takiego miało miejsce w poprzednim rozdziale ale na szczęście nie kazałaś mi się męczyć.
    Ryan wnukiem Nyks! O bogowie, co za zaskoczenie! Nigdy bym nie wpadła na coś takiego, no po prostu nigdy! Nawet nie przypuszczałam, że tak mogłoby być.
    Hahhaha, już widzę "jak Ryan czyniłby z Jill jego niewolnicę". Nie sądzę, żeby mu się kiedykolwiek to udało, nawet gdyby naprawdę chciał. Ona zbyt mocno uwielbia niezależność i chce udowadniać, że we wszystkim da sobie radę sama. To by mu się nigdy nie udało :D
    Biedna Thalia. Ja tam do niej nic nie mam (Okeeej, za babunię) ale żeby tak od razu dostać w nos? Miała pecha. Musiała akurat spotkać wściekłą Jill. Nadal myślę, że nasza główna bohaterka jest zbyt impulsywna, ale to już chyba wina jej natury harpii.
    Oczywiście Ryan był w pogotowiu i uratował dziewczynę przed swoją ukochaną. Prześladowca jeden, zawsze i wszędzie wie, co Jillian robi.
    Wspomnienie było ciekawym elementem rozdziału. W końcu wiadomo, co tak naprawdę się tam wydarzyło i kto dokładnie za tym stoi.
    "W innym momencie może i bym się przeraziła faktu, że Ryan potrafi podnieś mnie bez najmniejszych trudności, nawet się przy tym nie męcząc. Być może gdybym była zdolna do logicznego myślenia, zastanowiłoby mnie, co jeszcze on potrafi?" - aha, czyli Jill wygląda jak szafa czterodrzwiowa i nawet Arnold Schwarzenegger w swoich najlepszych latach miałby trudności, by ja unieść? Są szczupli faceci, bez ogromnych mięśni, którzy mogą wiele podnieść. Ta myśl miała raczej mało sensu.
    Wszystko pięknie ślicznie ładnie... Najpierw wyznanie miłości, a potem scena przed drzwiami. Tylko ten pocałunek jakiś taki...
    Opis zaczął się bardzo dobrze. Podobała mi się ta otoczka, pięknie złożone zdania, a tu nagle "pieprz się". No do cholery, co to jest za scena?
    Dlaczego nagle przerwali? Zachowują się jak dzieci w podstawówce. I to jeszcze w kłótni pod tytułem "czy to miłość?" no gorzej już chyba być nie mogło.
    Nie podoba mi się zakończenie. Ani ciut ciut. :/
    Od strony językowej, zauważyłam pewną małą drobnostkę. Nie wiem, czy już wcześniej się to zdarzało, w każdym razie zaobserwowałam to teraz.
    Piszesz za długie zdania. Nie jest to wprawdzie błąd, ale zbyt wiele orzeczeń na raz sprawia, że przez to momentami sama gubisz główną myśl zdania. Rozdzielaj je. Nic się nie stanie jeśli napiszesz krótsze zdania, ale będzie ich więcej. Sama miewam ten problem, więc tylko uczulam, żeby nie było :)
    Życzę moorza weny i oczywiście jak zwykle pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem :)
      Nie chciałam tego przedłużać w nieskończoność, bo ta wiedza przyda się w przyszłości. Bardzo się cieszę, że prawda o pochodzeniu Ryana Cię zaskoczyła! :3
      Zgadzam się z Tobą! Nie da się do końca przewidzieć, co zrobi Jillan. Prawdopodobnie to Ryan skończyłby jako jej niewolnik! :D
      Gdyby nawet Jill nie była wkurzona, pewnie i tak Thalii by się oberwało. Na naturę harpii, Jill wszystko zwala. Naturalnie! Ryan, jest jak rycerz w lśniącej zbroi! Na swym wiernym białym rumaku... cóż... zaś Jillian nie przypomina raczej królewny w opałach, a to nawet byłoby raczej mało rzeczywiste.
      Spowodowałaś na mojej twarzy szeroki uśmiech! Naprawdę się cieszę, że to wspomnienie Ci się spodobało :)
      Uhm... chodziło o to, że on podniósł ja niczym piórko. Chociaż zgadzam się, że trochę nielogiczny ten fragment... wówczas Jill nie myślała też logicznie! (Wiem słaby argument).
      Moja mama jest miłośniczką Arnolda Schwarzeneggera... jest jego fanką, jak jeszcze paru napakowanych gości, a mnie to obrzydza, gdy bez skrepowania mówi o tym, a przypominanie jej, że ma męża nic nie daje -_-
      Jill ma niewyparzony język i jest w wieku gimnazjalnym (ma piętnaście lat). Mimo całej sytuacji w jakiej się znaleźli, wewnątrz są dziećmi, więc od czasu do czasu muszą zachować się niedojrzale i denerwująco. Dlatego też ich kłótnia na ten temat jest tak... dziecina? Obydwoje są bardzo skomplikowani, aby wyjaśnić dlaczego tak się zachowali. Głównym celem Ryana jest usłyszenie od Jill słów "Kocham cię", a że ona wiecznie zaprzecza... cóż, nastolatki są zbudowani z hormonów, a one nie kierują się niestety logiką.
      Przykro mi z tego powodu, mogę mieć tylko nadzieje, że kolejny rozdział spodoba Ci się bardziej :)
      Cenie sobie wszystkie rady, jakie od Ciebie dostaje, bo wiem, że one naprawdę mi się przydają. Sama też zauważyłam, że moje zdania są zbyt długie. Od swojej byłej bety wielokrotnie to słyszałam, jak również od oceniającej. Staram się je skracać, jak również wyłapywać błędy, choć już mi się wszystkie zasady interpunkcji mieszają... Dziękuje jednak, że zwróciłaś mi na to uwagę!
      Miałam też problem z gubieniem wątków w zdaniach, ale to już niemal poprawiłam całkowicie :)
      Dziękuje za cudownie apolliński komentarz, wszystkie rady i szczerą opinię! Jak również za życzenia, bo wena z pewnością mi się teraz przyda.
      Bussis! :3

      Usuń
  10. Witaj! :)
    W sumie jestem tu pierwszy raz, ale Twoje opowiadanie BARDZO BARDZO przypadło mi do gustu! :) Uwielbiam mitologię, a nawet wręcz kocham! :D Piszesz niebanalnie, zupełnie jakbym czytała dobrą książkę! :)
    Z tego rozdziału najbardziej spodobało mi się wyznanie miłości, rudzielec był słodki, lecz na miejscu Jill również przestraszyłabym się myśli o małżeństwie... W tym wieku zajmuje się nastoletnimi problemami, a nie poważnymi związkami! :D
    Podbiłaś moje serce, od dziś jestem Twoją stałą czytelniczką! :) :** ^^
    Życzę Ci mnóstwa weny i czekam na kolejny rozdział! :))
    Pozdrawiam! ♥
    Ps. - gratuluję licznych nominacji do L.A! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Miło mi, że wpadłaś i cieszę się, że opowiadanie Ci się spodobało. Mitologia jest fantastyczna, więc zgadzam się z Tobą ^w^ Och! Twój komplement, sprawił, że moje policzki się zaczerwieniły :D Chociaż nie uważam, aby moje opowiadanie było aż tak dobre. Chociaż jedna osoba rozumie Jill! Nawet jej współczuje!
      Miło mi, więc że tutaj zostajesz ^w^
      Dziękuje za feerycznie apolliński komentarz i życzenia!
      Bussis! :3
      PS. Dziękuje ślicznie i z uśmiechem! :)

      Usuń
  11. W końcu jestem!!! Końcówka mnie rozwaliła!! Zapowiadało się tak romantycznie,po co wgl Ryan się odzywal? Mógł.już nic nie mówić i ponieść się chwili,a nie tu prawic o miłości!! Jill jak to Jill oczywiście nie mogła przyznać mu racji, bo przecież to tylko namiętność!! - Jakoś w to.nie wierzę! Nie dziwię się zw boi się miłości i że znowu straci osobę która kocha! Ale po co tyle agresji?! Biedna thalia musiała spotkać się z pięścią Jill, no dobra wcale mi nie jest jej szkoda,Ale nie spodziewałam się ze naszą J. Zareaguje tak agresywnie!! Nie no dobra,można się było tego spodziewać haha :p czekam.na kolejny PRAWIE romantyczny wątek z moją ukochaną dwójką! :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Wiataj! :D
      Ja też mam u Ciebie zaległości (wiem nieładnie!).
      Cóż... Ryan to nie Twój Jack :P Mój Rudzielec jest bardziej szlachetny! :3
      Nikt już chyba nie wierzy Jill... nawet ona sama zaczyna mieć wątpliwości. Wiesz, czasami sama się zastanawiam, czemu Jill nie jest córką Nemezis... serio!
      Chyba nikt nie żałuje Thalii, bo poniekąd zasłużyła na złamany nos :P Agresywnie? Ja tam byłam naprawdę delikatna, bo Jill chciała ją żywcem wypatroszyć! Dlatego też pojawił się Ryan.
      No wiesz! To było romantyczne! Całowali się przecież! Ja tak się starałam dla Was! Chciałam, aby wszyscy ucieszyli się z pocałunku, a wszyscy i tak mają pretensje, bo ta dwójka znów się pokłóciła! Jakby było w tym coś dziwnego!
      Dziękuje za feerycznie apolliński komentarz!
      Bussis! :3

      Usuń
  12. Trafiłam na twojego bloga zupełnie przypadkiem i nie mogłam powstrzymać się od przeczytania postów ♥ Kocham książki dotyczące mitologii, szczególnie te w wydaniu Ricka Riordana, a twoje fanfiction jest na naprawdę na dobrym poziomie i czyta się je jak dobrą książkę.
    Urzekła mnie postawa Jill. Jest taką typową 'złą dziewczynką' (cytując ciebie), a ja kocham złośliwych, sarkastycznych i aroganckich bohaterów :3
    Piękne opisy *_* Scena pocałunku Jill i Ryan'a był tak pięknie zaprezentowana, że aż zabrakło mi tlenu w płucach (masz szczęście, że się nie udusiłam xD)
    Kocham Henryka!
    Obserwuję, pozdrawiam i życzę weny na następny rozdział ^^
    http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć :)
      Miałam nadzieje, że będzie chociaż na "w miarę dobrym poziomie", a Twoje słowa dodają mi skrzydeł! Dziękuje :)
      Och! Taką bohaterkę to u mnie znajdziesz :D Szczerze mówiąc pierwszy raz stworzyłam taką żeńską wersję postaci. Mam również nadzieje, że i Ryan przypadnie Ci do gustu.
      Najlepiej wychodzą mi chyba takie opisy... jednak dziękuje za komplement :)
      Dziękuje za cudownie apolliński komentarz!
      Obiecuje niebawem wpaść i do Ciebie (choć znów narobiłam sobie zaległości i trochę to może potrwać).
      Bussis! :3

      Usuń
  13. „Ryan! Ty dupku! Szykuj się na kastrację!” Brakowało mi tego! :D
    Pocałowali się! Pocałowali! PocałowaaaaalI! *O* To było piękne! <333333
    " — Pieprz się!
    — Właśnie byśmy to zrobili!" No nie mogę no xD <3 :D Rudzielec jest prze kochany! :D
    Biedna Jill... :( Pokochała go! I boi się o niego! <33333 :c

    Lecę dalej! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio Jill rzeczywiście rzadziej grozi kastracją.
      Twoja radość raduje moje serce :D
      Dziękuje! Jako jedyna (oprócz mnie i Ryana) rozumiesz Jill i jej huśtawkę emocjonalną!
      Przede wszystkim jednak dziękuje za Twój przecudowny komentarz!
      Bussis! :3

      Usuń
  14. To jest to miejsce od którego powinnam zaczac nadrabiac zaleglosci na twoim blogu. Ufff troszkę sie tego uzbieralo, ale spokojna glowa, dam rade :P

    OdpowiedzUsuń
  15. — Pieprz się!
    — Właśnie byśmy to zrobili!

    moj ulubiony fragment :) oj Dudasek, broń Boże nie myslic z Rudasek się rozszalał! uUu ale jak to zwykle z Jilljest szybko sprowadziła go na ziemię? Miłośc? a nie, nie, dziękuję, postoję z boku i popatrzę. Och Jill ty biedna i nic nie wiedząca złośnico, już dawno wpadłaś w sidła naszego Amanta :) chociaz troszkę ostatnio spotulniala, jeszcze troszkę a powiem, ze jest lagodna jak owieczka, chociaz nie, nie nie, az tak to chyba nigdy sie nie wyciszy, a moze niech dUDASEK JEJ ZAproponuje (cholerny Caps) jogę :)

    ale zaraz zaraz czy tylko mi się wydaje czy rozdział jest faktycznie jakiś krótki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótki? Zawsze trzymam się 5-6 stron w Wordzie... chociaż teraz się dowiedziałam, że według standardów to moje rozdziały są średniej długości i zastanawiam się nad pisaniem dłuższych rozdziałów.
      Joga? Pomysł niezły, ale Jill aby się uciszyć robi sparingi na miecze. Taka małą walka zawsze działa na nią relaksująco! Poza tym pozwala jej się wyżyć na przeciwnikach.
      Mi też jest jej żal... miejmy nadzieje, że wkrótce zrozumie swój błąd :D
      Dziękuje za wspaniały apolliński komentarz!
      Bussis! :*

      Usuń