KRÓTKIE INFORMACJE:
--> UWAGA! Aby nie pogubić się "kto kim jest?" dodałam specjalną podstronę dla osób nie czytających "Percy Jacksona i Bogów Olimpijskich" - na TEJ podstronie będę powoli dodawała postacie z książek R. Riordana.
--> Rozdział 2: 10% (pisany)
--> W "Dziale Ocen i Recenzji" z "Katalogu Euforii" pojawiła się ocena mojego bloga!
--> W "Recenzowisko" pojawiła się ocena mojego bloga!
To na tyle, oczywiście dziękuje wszystkim za komentarze, które jak doskonale pewnie wiecie (sami piszecie blogi, na które wpadam z przyjemnością) naprawdę motywują!

Zaktualizowane dnia: 27.09

piątek, 19 grudnia 2014

Święta według przepisu Ryana

Dodaje ten dodatek wcześniej, ponieważ od jutra, aż do 29/30 Grudnia będę nieobecna, więc z góry przepraszam wszystkich, gdy tylko wrócę od razu wezmę się do roboty i odwiedzę Wasze blogi :3
Ten dodatek powinien wszystkich ucieszyć, ponieważ mamy tutaj spory kawałek historii z perspektywy rudzielca, chociaż jest to odrębny fragment i nie wnosi nic do opowiadania :D
Właściwie to kuchnia się pojawi w opowiadaniu (bo mi się spodobała) i być może zrobię z niej takie miejsce na grupowe spotkania, jak w przypadku dodatku, ale nie przedłużaj już, tylko zapraszam was na Dodatek Świąteczny - ach mam nadzieje, że końcówka Wam się najbardziej spodoba ^^


Święta według przepisu Ryana:

Wzdychając głęboko poczułem zapach cynamonu, od zawsze go uwielbiałem, toteż mając przed nosem całą blachę wypełnioną ciastkami, uśmiechnąłem się przebiegle. Zerknąłem kątem oka na mojego brata, który obserwował mnie uważnie, jakoś po pewnym czasie Will przyzwyczaił się do tego, że nagle w naszym domku pojawiła się kuchnia – prezent od naszego ojca – a z której to ja najczęściej z niej korzystałem.
Niejedna dziewczyna podejrzewała mnie o to, że jestem gejem, ale jeżeli mężczyzna lubi gotować, czy piec nie oznacza już, że jest mniej męski. Na szczęście ostatnia osoba, która tak mnie nazwała zarobiła z prawego sierpowego od Jillian.
Mojej ukochanej dziewczyny.
Westchnąłem, gdy w moich myślach pojawił się obraz tej słodkiej istoty, oczywiście gdyby ona kiedykolwiek dowiedziała się jak ją nazywam (nawet, jeżeli w myślach) przywaliłaby mi także, nie zważając na to, jak bardzo może zatęsknić za moim szerokim uśmiechem.
Nadal szczerząc się jak głupi zamknąłem nogą drzwiczki od piekarnika i zacząłem ostrożnie przesypywać ciasteczka na blat kuchenny, gdzie czekały już przygotowane kolejne składniki, tylko po to, aby udekorować te słodkie ludki. Miałem oczywiście zamiar zrobić jedną specjalną parę ludków bez cynamonu – specjalnie dla Jillian, która ku mojemu zaskoczeniu nie cierpiała go.
Will obserwował mnie uważnie i przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie, gdzie wydawał mi się słodką plastikową lalką, idealnym Kenem dla Barbie. Okazało się na szczęście, że nikt z mojego rodzeństwa nie zachowuje się jak Ken czy Barbie, bardziej posądzałbym o takie zachowanie dzieci Afrodyty, ale gdy poznałem Piper moje wyobrażenie córek bogini piękności szybko się rozwiało.
Odłożyłem pustą blachę do zlewu i podniosłem kolejną, na którym były dwa uformowane ludki, nieco większe niż poprzednie i trzymające się za ręce. Znów otworzyłem nogą piekarnik zbeształem siebie w duchu, że w ogóle go zamykałem. Moje nieudolne próby zamiast mnie wkurzyć, jedynie mnie rozbawiły. Gdy w końcu udało mi się to uczynić z triumfem wsadziłem blachę do środka i spojrzałem na swojego przyrodniego brata.
- Byś, chociaż pomógł bratu w potrzebie – oznajmiłem.
- Jak widzę świetnie sobie radzisz – odparł Will nadal przyglądając mi się uważnie. – Uznałem z resztą, że wolisz jak posiedzę tutaj i ponarzekam, choć i tak nie byłbym w tym taki dobry jak Jill – dodał.
Po tych słowach uśmiechnął się do mnie bezczelnie, a ja tylko przewróciłem teatralnie oczami o odwzajemniłem jego uśmiech. Zdejmując jednocześnie z dłoni kuchenne rękawice i kładąc je koło kuchenki. Następnie wziąłem się za dekorowanie ludków, jednocześnie odkładając jednego z nich na talerz i stawiając przed uszczęśliwionym tym faktem Willem, od razu wziął w dłoń cukiernicze do zdobienia z żółtym lukrem i zaczął zdobić swoje ciastko.
Przyglądałem się jego poczynaniom przez dłuższy moment zamierając bez ruchu i przyglądając się temu, czemuś, co uznał za swoje ciepło. Ciastko najprawdopodobniej miało przypominać jąkać blondwłosa istotę. Kończąc swoje ludki, które miały przypominać każdego z moich braci i przyjaciół (zrobiłem nawet kilku satyrów i Chejrona, gdy jest centaurem – uformowanie czegoś takiego było naprawdę ciężką i mozolną pracą).
- Cześć jestem Annabeth i wiem wszystko najlepiej – zaczął nagle Will mówiąc piszącym głosem. – Jestem córką Ateny i najmądrzejszą osobą w obozie – dodał, a jego oczy zabłysły ze złości.
Nie zanosiło się na nic dobrego. Postanowiłem jednak to zignorować i nie chciałem wiedzieć, co TYM razem ZNOWU Annabeth zrobiła mojemu bratu, bo zazwyczaj są to durne powody. Niedługo mój brat zrobi podobiznę kogoś innego (raz zrobił nawet pana D).
Nagle koło nas przeszła Kayla, jej krótkie brązowe mysie włosy nie wyglądały nawet w najmniejszym stopniu tak ślicznie jak brązowe ciemne i nieco dłuższe włosy mojej ukochanej Jill. Moja mina musiała coś wyrażać, albo moje rodzeństwo przyzwyczaiło się do tego, bo Kayla tylko posłała Willowi znaczące spojrzenie, a on zachichotał. Ewidentnie o czymś plotkowali za moimi plecami, ale jeżeli obstawiali za ile ja się znudzę Jill, to przegrali z kretesem, bo już niedługo ta słodka istota, zostanie moją żo…
- Ryan! – Usłyszałem znajomy krzyk.
Ja i Will wymieniliśmy znaczące spojrzenie, a przerażona Kayla tempem ekspresowym uciekła w stronę swojego pokoju nie myśląc nawet o tym, że zostawia swoich braci na pastwę losu najlepszej przyjaciółki Clarisse. Odchrząknąłem zwracając uwagę naszemu „gościowi” gdzie dokładnie się znajduje.
Niestety, gdy ją ujrzałem szczęka mi opadła i podobnie wyglądał Will, z tym, że mój brat miał w swoich ustach resztkę przeżutego ciastka. Zamknął szybko usta i zagwizdał zwracając się do mnie:
- Teraz już wiem, czemu na nią lecisz – stwierdził.
Wzruszyłem ramionami i starałem się ukryć uśmiech mając nadzieje, że Jill go nie zauważył. Niestety jej złość w szarych oczach wcale nie znikała, a ponieważ była przebrana za świątecznego elfa wyglądała słodko. Miała na sobie zielone kapcie ze dzwoneczkami na czubku, rajtuzy, przez której jej nogi wyglądały jak dwie słodkie świąteczne laseczki, krótką zieloną spódniczkę, która podkreślała jej słodki tyłek i skąpą bluzkę w tych samych odcieniach. Na głowie za to miała wielką, szpiczastą i zieloną czapkę z czerwonymi wzorkami i żółtym dzwoneczkiem na końcu, który dotykał przez chwilę dyndał przed jej słodkim noskiem.
Byłem oczarowany jej świątecznym strojem jednocześnie zastanawiając się jak obozowym żartownisią udał się ten psikus. Dość szybko jednak nauczyli się, aby całą winę zwalać na mnie, bo jakimś cudem mi Jillian jeszcze za coś takiego mi nie przywaliła.
- Zdecydowanie zgadzam się, aby to zastąpiło twoją suknie ślubną – stwierdziłem.
Czerwony rumieniec złości na jej policzkach wydał mi się słodki i dopiero dzwonek mojego zegara dochodzące od piekarnika przypomniało mi, że nie mogę stać tak przez wieczność i podziwiać jej urodę jednocześnie peszyć ją tym, a jedynie wziąć się do pracy, ponieważ w innych okolicznościach nie zdążyłbym dać jej świątecznego ciastka, które wyrażałoby moje uczucie do niej.
Odwróciłem od niech niechętnie wzrok i znów powędrowałem w stronę kuchenki robiąc zaledwie kilka kroków, Will tymczasem oparł się swobodnie przy blacie kuchennym i dalej zaczął męczyć swojego ludka przedstawiającą Annabeth – tym razem bez głowy.
- O nie! Gdzie moja głowa! Gdzie moja mądra główka?! – Piszczał Will.
Wyjmując blachę z piekarnika spojrzałem na niego szczerze zaniepokojony, Jill w tym czasie podeszła do blatu i przyjrzawszy się cynamonowym wyrobią mojej skromnej osoby, skrzywiła się leciutko i znów spojrzała na poobgryzane ciastko Willa.
- Co to jest?
- Annabeth – odpowiedzieliśmy wspólnie z Willem.
Jill kiwnęła głową i sama sięgnęła, bo jedno z moich ciastek, ucieszyłem się widząc jak zaczyna je dekorować, jednak po krótkiej chwili, gdy wyjąłem już swoje ciastko z piekarnika uświadomiłem sobie, że moja miłość zrobiła ludzika niezwykle przypominającego mnie samego.
- Masz wielki talent – stwierdził Will z podziwem.
- Dziękuje – powiedziała słodko.
Obydwoje z niepokojem obserwowaliśmy jak bierze i wylewa cały lukier na stół a później wrzuca do niego ciastko z moją podobizną niszcząc tym samym swoje dzieło. Skrzywiłem się i odstawiłem tacę, tymczasem Jillian odchyliła się nieco do tyłu i zniżając głos krzyknęła:
- Och nie! Biedny ja Ryan! Jestem takim dupkiem, więc się spalam w ogniu w najgorszym i najgłębszym zakamarku Tartaru!
Skrzywiłem się, a następnie z dala od szarookiej wziąłem się za dekorowanie jej prezentu, a jednocześnie, co chwila zerkałem na dziwną zabawę mojego przyrodniego brata i ukochanej, którzy niszczyli moje ciastka dźgając je, robiąc jakieś maszyny tortur z lukry i tym podobnych rzeczy. Zacząłem poważnie się martwić, czy nie udać się z nimi do jakiegoś specjalisty. Zdecydowanie przydałabym im się jakaś terapia.
Koło nas stanęła Kayla i rzuciła w naszą stronę zaniepokojone spojrzenie, po czym idąc w stronę – dopiero teraz to usłyszałem – drzwi wejściowych, gdzie ktoś się dobijał się dzwoniąc dzwonkiem i wiem, co teraz myślicie, ale to był wypadek, przez który go mamy, a dokładniej jak zwykle Maggie pomyliła jedno ze swoich zaklęć i zamiast jemioły, która nie więdnie mamy świąteczną melodyjkę, którą w późniejszym czasie chcemy zmienić przy pomocy dzieci Hefajstosa, ale już po światach.
Po chwili Kayla znów przeszła koło kuchni nie wchodząc do środka i rzucając w naszą stronę ponownie zaniepokojone spojrzenie. Po chwili w podskokach do kuchni wleciała jak na skrzydłach roześmiana i uszczęśliwiona Maggie na która nikt specjalnie uwagi nie zwrócił – mój brat i Jillian dalej byli zajęci torturami dla swoich figurek.
- Chejron zgodził się was wysłać do mnie na święta! – Zawołała, a co sprawiło, ze nagle Jill znieruchomiała. – Mój tato… - zawahała się, gdy spojrzała na nią Jill. - … szykuje dla ciebie i Jill sypialnie dla nowożeńców – wyznała. – Powiedział, że duchy mu tak powiedziały – dodała obronnie.
Zaśmiałem się nie mogąc się powstrzymać, a co sprawiło, że Jill spiorunowała mnie wzrokiem. Bardzo cieszyłem się, że ojciec Maggie jest medium, dzięki temu nie tylko ja męczę się z przepowiedniami, które mnie nawiedzają, a jednocześnie on doskonale mnie rozumie.
- Nigdzie nie jadę – warknęła.
Wszyscy w pomieszczeniu spojrzeli na nią, a Maggie nagle zasłoniła dłonią usta, gdy w końcu pojęła, w co jej przyjaciółka jest ubrana. Nieudolnie starała się powstrzymać śmiech, ale kiepsko jej to wychodziło i już po chwili wszyscy poza poszkodowaną – czyli Jill – śmiali się wniebogłosy.
- Idioci! – Warknęła, ale kącik jej ust zadrżał. – Już ja sobie pogadam z twoim ojcem – oznajmiła kierując te słowa do Maggie.
Po chwili wzięła kolejną figurkę, która zaczęła dekorować na podobieństwo ojca Maggie, a sama córka Hekate przysiadła koło niej i Willa uważnie obserwując ich zajęcie. Mając chwilę dla siebie zacząłem uważnie dekorować dwa trzymające się za ręce ludki, przy czym po jakimś czasie jeden z nich powoli zaczął przypominać Jillian, a gdy zabrałem się za drugi z mojej dłoni już po chwili zniknął pojemnik z lukrem, a ja spojrzałem w szare oczy Jillian.
Przez chwilę wpatrywaliśmy się w sobie w oczy, a ja poczułem się najszczęśliwszym mężczyzną we wszechświecie, świąteczna elfka po chwili odepchnęła mnie lekko i ona sama wzięła się za dekorowanie mojej podobizny. Nie byłem zbyt zdziwiony faktem, że jej moja podobizna, jaką stworzyła była wręcz moim lustrzanym odbiciem.
- Czyżbyś potajemni się we mnie kochała? – Szepnąłem jej na ucho.
Jak zwykle oberwałem od niej łokciem w brzuch i spiorunowała mnie wzrokiem, ale nie odsunęła się ode mnie, ani nie obraziła swoim ostrym języczkiem, a jedynie ostrożnie osunęła cukiernicze i odwróciła się w moją stronę.
Znieruchomiałem, bojąc się zniszczyć tą piękną chwilę, a w jej oczach nie było już ironia czy sarkazm, ale coś ciepłego, co w ostatnim czasie często widziałem, gdy patrzyła na mnie. Zbliżyła się nieco do mnie, a ja jak zaczarowany stałem i pozwalałem jej na wszystko, byle tylko ta magiczna chwila nigdy nie zniknęła.
Oparła swoje dłonie na moich ramionach i choć jej dłonie były pokiereszowane przez bójki i ćwiczenia, w ogóle nie zwracałem na to uwagi tylko wgapiałem się jak głupi w jej nieco wąskie usta pragnąc poczuć ich smak na swoich.
Serce zaczęło bić mi szybciej, gdy powoli zaczęła zbliżać swoją twarz do mojej, a po chwili poczułem na swoich ustach jej miękkie i nieco chłodne usta, odruchowo objąłem ją w tali i przycisnąłem mocniej do swojego ciała, ale tym samym sprawiłem, że Jillian od razu ode mnie odskoczyła i triumfem odwróciła się w stronę Willa i Maggie.
- Wisicie mi trzydzieści drach!
Mówiąc to całkowicie mnie zignorowała, a ja podniosłem głowę do góry i zmówiłem podziękowanie do bogów na olimpie, ponieważ to był prawdziwy bożonarodzeniowy cud i nawet nie przejąłem się, że jej pocałunek był spowodowany przez zakład, ważne było dla mnie jedynie, ze te święta były w tej chwili jednymi z moich najlepszych.
- Leo cię szuka, Jill – usłyszałem cichy głos i wszyscy w kuchni odwróciliśmy się w stronę stojących w progu kuchni chłopaków.
Nico od razu wbił wzrok w swoją wielką miłość, która od razu zapomniała o torturach, jakie wcześniej wyrządzała miniaturowej Annabeth. Natomiast syn Tanatosa (trzeba dodać, że z Nico stali się prawdziwymi kompanami) wbił wzrok w Maggie, która nagle wydała się zainteresowana miniaturowym mną spalanym się w ogniu, w najgorszym i najgłębszym zakamarku Tartaru.
- Jego też tak załatwili? – Spytałem.
Chłopcy przytaknęli.
- Właściwie nadal świruje, a wszystko inne ma w nosie – wyjaśnił Nico.
Doskonale wiedziałem, o czym mówi syn Hadesa. Prawdą było, że syn Hefajstosa, który wrócił z ostatniej misji stał się dziwnie poważny i cały czas coś majstruje mamrocząc jakieś imię pod nosem z niezwykłą czułością, chyba chodziło o jakąś Kalipso. Wszyscy jego najbliżsi przyjaciele się o niego martwili, ale Percy zapewnił wszystkich, że Leo musi to zrobić.
Co dziwne syn Posejdona (Percy) wydawał się bezbłędnie rozumieć, o czym bredził syn Hefajstosa.
- Pan D ma być świętym Mikołajem! – Wybuchła nagle Maggie.
W pomieszczeniu zapanowała cisza.
- Ryan tym razem masz moje pozwolenie na wzięcie aparatu – oznajmiła Jill. – Te święta jednak nie będą najgorsze – stwierdziła.
Spojrzała prosto w moje oczy i uśmiechnęła się szeroko, a ja miałem pewność, że nie chodziło jej tylko o rolę, jaką ma odegrać dyrektor obozu. Gdy wszyscy wdali się w dyskusję na temat, tego czy Maggie się coś nie pomyliło, ja nachyliłem się w stronę swojej dziewczyny i złożyłem delikatny pocałunek na jej szyj.
- Zachowuj się – mówiąc to walnęła mnie w brzuch, ale jej rozbawienie było wyczuwalne w głosie.
Zanim zdążyła uwolnić się z moich ramion, mogłem po raz kolejny zachwycić się jak pięknie moja Jillian pachniała, a zapachu burzy, słońca i syropu klonowego od zawsze stały się tym, co będzie mi się z nią kojarzyć.
Nasze usta ponownie dzisiejszego dnia się spotkały.
Naprawdę kochałem Jillian całym sercem.
Dlatego wiedziałem już teraz, że moje święta są udane, więc mogę jedynie wam życzyć tego samego.

Wesołych Świąt!

27 komentarzy:

  1. Pierwsza! :D Twój blog jest genialny, bardzo mi się podoba ;) W końcu nadrobiłam zaległości, uff. Cała twoja historia wciąga, przyjemnie się ją czyta i wg. Ta notka jak i wcześniejsze bardzo mi się podobają ;p Z niecierpliwością czekam na nn ( wiem, że trochę się naczekam, ale jakiś będę musiała wytrzymać). Życzę ci WESOŁYCH ŚWIĄT, dużo prezentów pod choinkę i wszystkiego, co najlepsze! Dużo weny w pisaniu życzę. Buziaczki i pozdrawiam ;*
    PS. U mnie nn ;)
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś już na bieżąco :D Szybko Ci poszło!
      Wzajemnie, życzę Wesołych Świąt i czego dusza zapragnie ^^
      Dziękuje za komentarz i życzenia, naprawdę dziękuje!
      Również pozdrawiam ^^

      Usuń
  2. Cudne! Cudne! Mam teraz wielki uśmiech na twarzy. Zanim przejdę do pochwal i wywyższania cie pod niebiosa, zauważyłam jedna pomyłkę - w momencie gdzie jest o Leo i Kalisz napisałaś że po swojej ostatniej misji syn Hadesa stał się jakiś poważny - chyba chodziło tam o syna Hefajstosa.
    Oprócz tego wszystko pięknie i ślicznie. Taka sielanka. A Jill i Ryan.... Oni tak do siebie pasują a jednocześnie są tacy inni...
    Od razu wiedziałam że Nico dogadać się z synem Tanatosa. Śmierć i ciemność. To takie podobne. Wiec Will i Nico? Czemu nie. Nawet sam Rick dał czytelnikom do zrozumienia ze coś takiego może się wydarzyć.
    Bardzo mi się podobał fragment z pastwieniem się nad Annabeth. Jakoś nie przypadła mi ona do gustu. Wole wariatów i samotników a nie wywyższajace się lale. Z jakim zapałem Will niszczył jej ciastko. Jestem ciekawa czy to naprawdę uspokaja. Chyba upiekę pierniki i namaluj na nich podobieństwo kilku nauczycieli :-D. To mnie trochę uspokoi.
    Nie przedłużający bo pisze z komórki i nie jest to zbyt wygodne: pięknie, cudnie i tylko tak dalej. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Mieszkasz za granicą? W jakim kraju? Tak ogólnie to bardzo Ci zazdroszczę. Wspominałaś w poprzedniej chyba notce coś o mandze. Oglądasz może anime, a jeśli tak to możesz mi jakieś polecić? W końcu trzeba zapełnić czymś ten wolny czas.
    Pozdrawiam, życzę weny i Wesołych Świąt! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę o jednym, myślę o drugim i potem wychodzą głupoty. Naprawdę dzięki, że zwróciłaś na to uwagę! Taka pomyłka >.<
      Jakoś lubię ludzi (herosów) dopierać w pary, a jakoś przemiana Nico w hetero mi nie pasowała, więc uznałam, że najlepiej zrobić z niego szwagra Ryana :D
      Ja raczej lubię Ann, ale w tym rozdziale potrzebowałam kozła ofiarnego, a była pierwszą osobą, która przyszła mi do głowy i która mogła kogoś wkurzyć. Nie mam jednak pojęcia, czy niszczenie podobizn ciastkowych pomaga. Ja zrobiłam piernikowe laleczki voodoo :3
      Och dziękuje za wspaniały komentarz!
      Mieszczak w Niemczech w Dresden przy granicy Czeskiej ^^
      Jeżeli chodzi o mangę to czytam raczej romansy, a moją ulubioną jest Love Monster. Najlepiej wejść na tę stronkę: http://centrum-mangi.pl/
      Tam maż taki wybór w mangach, że głowa mała. Niestety ja zakazałam sobie tam wchodzić, wyjątkiem jest jedna manga, którą czytał, a która jest dalej tłumaczona (LM), bo ostatnio tak się wciągnęłam, że nie miałam czasu na nic innego >.<
      Natomiast jeżeli chodzi o anime... to polecam: Ao Haru Ride oraz Gekkan Shoujo
      Nozaki-kun, bo to ostatnie jakie oglądałam :3
      Również pozdrawiam i wzajemnie życzę Wesołych Świąt i czego dusza zapragnie ^^

      Usuń
  3. No nie! No nie! Ale zsczne od początku.
    Ryan potrafi piec więc jest moim ideałem. Strasznie polubiłam Willa (główny bohater Zwiadowców- czytałaś?), jest taki sympatyczny, że normalnie super extra. Chichotałam jak najęta, gdy Jill topiła małego Ryana w Tratarze. Żart rozdziału! A teraz pocałunek. Ogólnie to byłtak fajny moment, że przeczytałam go dwa razy. A ich późniejsze zachowywanie się jak para było przesłodkie! Uwielbiam, gdy chłopak całuje dziewczynę w szyję. Najbardziej wrażliwe miejsce na pocałunki. Ogólnie oni tak dobrze dogadywaliby sie jako para, że nie mogę się doczekać aż ich połączysz!
    Pozdrawiam, puck

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawiadowców niestety nie czytałam :c Szczerze mówiąc uznałam, że pieczenie jest takim artystycznym zajęciem, więc dlatego je wybrałam :D Ja również chichotałam z niejednego powodu :3 Widzę, że pocałunek najbardziej Ci się spodobał ^^ szyja to takie wrażliwe miejsce... szczerze mówiąc to, gdy Ci dwoje będą razem apokalipsa będzie murowana na bank! Ja też chciałabym ich połączyć, ale bardzo lubię to, gdy para dość długo się "dociera" aby być razem :3
      Dziękuje za Twój komentarz!
      Również pozdrawiam ^^

      Usuń
  4. MĘŻCZYZNA W KUCHNI TO SKARB!!!!!!
    Niestety mnie los nie obdarzył Pascalem ani Okrasą, a wręcz przeciwnie, dasz wiarę, że mój Amadeo ostatnio, kiedy poprosiłam go, żeby zrobił mi gorzką herbatę, bo bolał mnie żołądek, zapytał cyt "Ewela, a która to ta gorzka?" Ręce opadują ...

    Mam teraz do Rayana jeszcze większą słabość. Jill i Will wymyślili sobie ciekawą zabawę, to taka lukrowana laleczka voo doo :)
    Jill chyba coraz bardziej przychyla się na stronę Rudego i dobrze. Niech chłopak ma udane święta, tyle z nią przeszedł, że jak najbardziej mu się należy :)

    WESOŁYCH :***
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to ja sama uwielbiam piec, więc dla mnie facet w kuchni nie jest skarbem :D
      To ja myślałam, że gubię się w herbatach, ale jeszcze wiem, która go gorzka ^^ Chociaż zastanawia mnie, czy Ty podobnie jak moja rodzicielka posiadacie z przynajmniej pięć rodzajów herbaty, które nie można niczym odróżnić >.< O ile pieczenie babeczek wychodzi m znakomicie o tyle po prostu przestałam pić herbatę z tego właśnie powodu, że nigdy nie wiem, który woreczek wziąć aby wybrać tą normalną. Dlatego też łącze się w bólu z Twym Romeo :3
      Dziękuje za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Oni są cudowni *o*
    Wybacz, że nie skomentowałam jeszcze poprzedniego wpisu ;-;
    Uwielbiam te dodatki, wciąga tak samo jak ten o Halloween.
    Tak, końcówką mnie po prostu rozwaliłaś, uśmiechałam się czytając, co zdarza się nieczęsto :)
    Wesołych Świąt :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz i nic się nie gniewam :) W końcu jesteś te facto moją pierwszą czytelniczką i mam do Ciebie wielką słabość ^^
      Prawda? W końcu wymarzony pocałunek :D
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje za Twój komentarz!

      Usuń
  6. Uśmiałam się ;D Rozdział naprawdę świetny. Z resztą jak zawsze. Ten moment z pocałunkiem... genialny. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    Weeeeesołych Świąt :* <3
    http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz! Cieszę się, że rozbawiłam się przed świętami, a któż to wie? Może i po świętach uśmiech pojawi się na Twej twarzy :D
      Jeszcze raz bardzo dziękuje i pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Jeśli Ryan nie przestanie cały czas używać epitetu: słodka (słodkie, słodko) to przysięgam, że za niedługo to słowo stanie się jedynym, jakie będzie umiał wypowiedzieć xd
    Z moją koleżanką tak było, tylko że ona cały czas powtarzała spie*dalaj :p Jest urocza...
    Jaaa, pocałowali się... dwa razy :D Niezły prezent na święta :) W moich opowiadaniu również zbliżają się wielkimi krokami. Naprawdę ten okres całkowicie kojarzy mi się z miłością, to wspaniałe :)
    Jak Will torturował piernikową Annabeth i naśladował jej sposób mówienia, to myślałam, że pęknę ze śmiechu :D Muszę koniecznie wypróbować ten sposób na odgrywanie się :D To było po prostu przekomiczne :)
    Fajny ten dodatek :) Taki mniej mroczny niż główny wątek (fabuła). Prosiłabym Cię tylko o to, żebyś zamiast wziąść przywykła do tego, że pisze się wziąć ;) Naprawdę to jedyny błąd, który drażni mnie w cholerę xd
    Coś z tą wizją, że Ryan będzie żył szczęśliwie z Jill mi nie pasuje :/ Za bardzo to kolorowe i w ogóle, no ale jak będą razem spać to normalnie wybuchnę ze szczęścia :D Uwielbiam postać Ryana ^^
    Już się nie rozgaduję, pozdrawiam i pisz szybko następny rozdział!;*
    love-ya-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od błędu >.< Moja beta jak nóż równie często mi to wypominała, a ja w amoku pisania nigdy jakoś nie mogę napisać wziąć i cały czas to mylę. Na pewno to poprawię w mgnieniu oka!
      Cieszę się, że dodatek się spodobał :D Jak również za cudowny komentarz i ja sama kiedyś postaram się popróbować z metodą tortur jakie wyznaczali się Will i Jill :D
      Taka mała odskocznia się z tego dodatku zrobiła ^^
      Naprawdę dziękuje za wspaniały komentarz i nie mam nic przeciwko temu, aby się rozgadywała :3 Jeszcze raz dziękuje i również pozdrawiam ^^

      Usuń
  8. Fajny rozdział chodź wkradło się kilka błędów np. po jakimś czasie Ryan był opisywany jak dziewczyna np. przewróciłam. Ogólnie to wydaje mi się fajtułapą, zakochanym po uszy, pod butem swojej dziewczyny. Ciekawie napisane, ale troszkę przesłodzone. Przeczytam resztę - będę mogła się lepiej wypowiedzieć. :)
    P.S Nowy rozdział!
    http://krainanovitas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisanie z perspektywy męskiej zawsze jest ciężkie, ale dziękuje za wskazanie błędu :3 Poprawię się! Właściwie ja bym go tak niedostrzegana :D Ryan jest bardziej jak prześladowca i niewątpliwie po przeczytaniu kilku rozdziałów również do tego dojdziesz. Słodkawo to tutaj jest, jak w święta!
      Dziękuje za komentarz i opinię, jak również pozdrawiam ^^
      PS. Na pewno wkrótce wpadnę!

      Usuń
  9. Gratulacje! Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award. Szczegóły znajdziesz tutaj: http://heart-of-darkness-francine.blogspot.com/p/nominacja.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Taaaaak!!! Mój słodki najukochańszy Leo <3 Zastanawiałam się, czy się u ciebie pojawi. Nawet wzmianka o nim jest lepsza niż nic.
    Był pocałunek... Za który ci bardzo dziękuję, bo mega poprawił mi humor.
    Co mogę jeszcze napisać? Kocham, uwielbiam i wielbię twoje opowiadanie!
    I teraz moje życzenia - troszkę spóźnione, ale są. W te święta, które nadal trwają, życzę ci pogody ducha, abyś wciąż zachwycała nas swoim wspaniałym poczuciem humoru i byś mogła pisać, pisać i jeszcze raz pisać! A w sylwestra... weź wypij za mnie, co? :*
    I moja droga... Mam nadzieję, że do mnie kiedyś napiszesz! mój e-mail: gzdrojewska1@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leo w przyszłości się z pewnością pokaże :D
      Moje poczucie humoru ze mną pozostanie na wieczność :3 Ciężko się go pozbyć i nie wszystkim się podoba, ale trudno się mówi ;)
      Twoje odczucia względem mojego opowiadanie są takie same jak moje względem Twojego! To wręcz szokujące :D
      Do sylwestra jeszcze daleko, a moje wypadki po alkoholu już okrążyły całą rodzinę :D
      Pozdrawiam i dziękuje z całego serca za komentarz!
      Wkrótce napiszę! Obiecuje!

      Usuń
    2. Wróciłaś :* Już myślałam, że się nie doczekam! :D
      To jeszcze raz życzę Szczęśliwego Sylwestra ;)

      Usuń
    3. Tak, wróciłam i się jednak doczekałaś! ^^
      Dziękuje za życzenia i Tobie również życzę Szczęśliwego Sylwestra :3

      Usuń
  11. WAŻNE!!!
    Kochana! Właśnie nominowałam cię do Libster Avard! ;D Gratuluję ci z całego serducha! ^.^ Wszystkiego dowiesz się na http://nowy-swiat-andrei.blogspot.com/2014/12/libster-avard-01.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Jedno mnie zastanawia...
    Od kiedy w świecie starożytnych bogów obchodzimy święta bożego narodzenia?! No chyba, żeby przyjąć, że Zeus urodził się 25 grudnia, wtedy w porządku ;)
    Pomijając ten mały szczegół. Świąteczny dodatek bardzo mi się podoba. Kuchnia jako wspólne miejsce spotkań, to bardzo dobry pomysł, mogłabyś ją wykorzystać we właściwej części opowiadania ;) Przyrządzanie ciasteczek to fajna sprawa i szkoda, że nie przyłączyło się do tego więcej osób. Mimo to Ryan wyrzucony do najgłębszych czeluści Tartaru? Jillian nie ma serca ;) Nie wyobrażam sobie Dinizosa w roli świętego Mikołaja, ale to mogłoby być naprawdę zabawne. ;D
    Jej! Pocałowali się! Ryan musi być w siódmym niebie! Pewnie był grzeczny w tym roku ;3 skoro zasłużył na taki prezent. Dla niego to jak spełnienie największych marzeń ;D
    Mnie się podobało. Także życzę Wesołych Świąt (z lekkim opóźnieniem, ale jednak) i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Punkt dla Ciebie! Wiem doskonale, że grecy nie obchodzą świąt, a raczej jedynie zimowe przesilenie, ale tłumacze sobie ten dziwny dodatek tym, że: większość herosów obchodziło święto bożego narodzenia i pewna rewolucja musiała przyjść :D A przynajmniej można zwalić cały ten pomysł na Ryana - to powód czemu Jillian tak się wścieka i dlaczego Will był tak wkurzony na córkę Ateny. Mnie jednak również zastanawia jakim cudem udało im się namówić Pana D. na bycie św. Mikołajem - a jednak uznałam te pomysł za ciekawy ^^
      Cieszę się, że dodatek przypadł Ci do gustu mimo jego absurdu :D
      Dziękuje za komentarz i życzenia, jak również pozdrawiam :*

      Usuń
  13. Aaaa był pocałunek! Tak! Ta emotikonka: " c: " jest szczęśliwa! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaś ja wraz z nią jestem szczęśliwa z powodu Twej radości!
      Bussis! :3

      Usuń
  14. Hejka!
    Cóż ja mam mówić... Cód-miód.

    OdpowiedzUsuń