KRÓTKIE INFORMACJE:
--> UWAGA! Aby nie pogubić się "kto kim jest?" dodałam specjalną podstronę dla osób nie czytających "Percy Jacksona i Bogów Olimpijskich" - na TEJ podstronie będę powoli dodawała postacie z książek R. Riordana.
--> Rozdział 2: 10% (pisany)
--> W "Dziale Ocen i Recenzji" z "Katalogu Euforii" pojawiła się ocena mojego bloga!
--> W "Recenzowisko" pojawiła się ocena mojego bloga!
To na tyle, oczywiście dziękuje wszystkim za komentarze, które jak doskonale pewnie wiecie (sami piszecie blogi, na które wpadam z przyjemnością) naprawdę motywują!

Zaktualizowane dnia: 27.09

piątek, 31 października 2014

Zabawa w Halloween!

Chciałaby zacząć, że cała treść tej krótkiej historii dopadła mnie znienacka i choć jest to chyba najkrótsza historia, jaką napisałam, nie będzie ona miała za dużego wpływu na całość opowiadania, więc nikogo nie zmusza do jej przeczytania :>
Ta część historii będzie pisana bardziej z punktu widzenie Ryana, a Maggie niestety zagości tam krótko (ja w dzieciństwie uwielbiałam Scooby Doo, a wy?)
Za wszelkie błędy przepraszam -_- Oraz dziękuje wszystkim za komentarze i przede wszystkim, że tak długo przy mnie trwacie, a moje opowiadanie was nie zanudza =)



Ach, no i STRASZNEGO HALLOWEEN!




Zabawa w Hallowem według małych herosów:

Mały rudawy chłopiec skrzywił się lekko a zarazem podejrzliwie, gdy jego równie płomiennowłosa matka nudząc coś pod nosem pracowała przy jego stroju. Zerknął w stronę okna i westchnął, gdy zauważył, że zmrok już dawno zapadł.

Zszedł z niesamowitą szybkością z fotela, na którym to wcześniej marudził niemiłosiernie o tym, aby jego rodzicielka się pośpieszyła z jego kostiumem i niby to oglądając swoja ulubioną kreskówkę „Tom and Jerry”.

- Mamo! – Krzyknął przeciągając literkę „a”.

Jednak Aine O’Connall Irlandka pół-krwi nie usłyszała swojego dziecka, zbyt zajęta jego kostiumem. Można by rzecz, że w jej ciemnych granatowych oczach zapaliła się iskierka szaleństwa, a czego sześcioletni Ryan po prostu nie zauważył.

Dlatego też oczywiście naburmuszony sześciolatek zrobił to, co większość dzieci w jego wieku – mianowicie teatralnie podszedł do drzwi, wzdychając, co chwila. Jęcząc i zawodząc jak zranione dziecko i marudząc coś o ucieczce z domu, aby sypiać z bezdomnymi, którzy to będą go molestować.

Jego matka go zignorowała.

Rudzielec zacisnął usta w wąską linię i otwierając drzwi wyszedł trzaskając nimi, ale gdy tylko ujrzał jak księżyc niesamowicie oświetla cały ich maleńki domek i dekorację westchnął i wyszczerzył wszystkie ząbki w uśmiech nie zwracając uwagi na to, że ostatnio stracił swoje dwie jedynki z przodu.

W jego dwukolorowych tęczówkach zapaliły się iskierki humoru i radości, więc czym prędzej wybiegł przed dom na chodnik, przez który maszerowały przeróżne monstra, a zachwycony chłopak kiwał głową na wszystkie strony chcąc zapamiętać wszystkie te niesamowite kostiumy.

- To głupie!

Ryan odwrócił się automatycznie i wbił oczy w dziewczynkę przebraną za wiedźmę, była zdecydowanie młodsza od niego, a nad nią nachylała się przepiękna – podobna do jego nauczycielki w przedszkolu – kobieta, ale to pięciolatka dziwnie przyciągała jego wzrok.

- Jillian – westchnęła kobieta. – Halloween to wspaniała zabawa!

- Dla dzieci – podsumowała chłodno pięciolatka. – Ale nie zamierzam dzielić się cukierkami – dodała po chwili namysłu.

Ryan uśmiechnął się szeroko doskonale rozumiejąc, o co chodziło dziewczynie, on sam musiał połowę swoich słodyczy oddawać matce, która zawsze zabierała te najsmaczniejsze tłumacząc coś o próchnicy, a następnie razem oddawali je zazwyczaj do schronisk dla bezdomnych, a co rudzielec uwielbiał robić, ponieważ tylko tam mógł spotkać Elvisa, choć jego matka mawiała, że to nie był prawdziwy Presley.

- Jillian, właściwie, co Ci się nie podoba? – Zawołała zrezygnowana kobieta.

Dziewczynka wystawiła swoją małą pulchną rączkę i zaczęła obrazowo odliczać wszystkie punkty.

- Pierwszy: Dzieci, one są głupie – wyjaśniła marszcząc śmiesznie nosek. – Drugie: Tatuś, on uważa Halloween za pogańskie święto – na te słowa kobieta przewróciła teatralnie oczami. – Trzecie: Strój, nie lubię wiedź – oznajmiła spojrzawszy na kobietę przed nią. – Czwarte: Dynie, nie znoszę dyń – wyjaśniła jakby to było najgorsze ze wszystkich punktur. – Piąte: Nie lubię tej Niny, bo jak zabrałam jej cukierki poleciała z płaczem do swojej mamy…

- Co zrobiłaś? – Spytała żałośnie kobieta rozglądając się wokoło.

Pięciolatka wzruszyła ramionami i zerknęła wprost na Ryana mrużąc swoje szare oczka.

- Co się gapisz? Chcesz oberwać? – Spytała podnosząc teatralnie piąstkę ku górze.

- Jillian!

Ryan za to wpatrywał się w dziewczynę oniemiały, a jego serce zabiło szybciej. Właśnie poznał swoją pierwszą dziecięcą miłość i nawet pobicie przez nią wydawało mu się czymś najpiękniejszym na całym świecie.

- Co? – Spytała naburmuszona dziewczynka odwracając się do kobiety. – Jeżeli chodzi o tą całą Molly…

- Maggie – poprawiła ja kobieta z niewyraźną miną.

- … to sama się prosiła, niepotrzebnie przebierała się za wiedźmę – podsumowała pięciolatka.

Wszyscy troje jak na zawołanie spojrzeli w stronę nagłego pisku, gdzie czarnowłosa dziewczynka ujrzawszy swoją dręczycielkę ruszyła biegiem przed siebie i nawet nawołujący ją ojciec nie mógł dogonić swojej córki.

- Nie moja wina – oznajmiła pięciolatka z iście niewinną mimiką twarzy. – Zamiast marudzić mi nad uchem, jak każda matka powinnaś zrobić mi strój czarodziejki z księżyca – poskarżyła się pięciolatka. – A nie jakiejś głupiej wiedźmy – dodała podnosząc dumne podbródek ku górze.

- Jillian!

- Ryan!

Rudzielec odwrócił się w stronę swojej matki, która z całkowitym nieładem swoich rudych włosów, niskiej, ale silnej posturze i sińcami pod oczami wyglądała jak prawdziwa Furia z greckiej mitologii. Trzymając koło siebie strój kota z ulubionej kreskówki chłopaka, sprawiła, że pięciolatka stojąca koło swojej matki wskazała na jego matkę palcem.

- Widzisz! To jest dobra kochająca matka! – Poskarżyła się.

- Jillian! – Ponownie krzyknęła kobieta czerwieniąc się lekko.

Aine jednak nie zwróciła uwagi na obecność tej dwójki tylko pomaszerowała w stronę swojego syna ze srogą miną, a następnie ciągnąc go za ramię zerknęła na pięciolatkę, która z wielkim kapeluszem i w czarnej sukience wyglądała dość strasznie, a do tego dochodziły doczepiane szpiczaste uszy i wielki również przyczepiany nos na gumkę z kilkoma brodawkami na nim.

W dłoni trzymała torbę na słodycze z wymalowanymi na nim czarnymi kotami, a pod pachą miała nieco większą od siebie miotłę, z czym wyglądała dość zabawnie.  Natomiast kobieta stojąca koło pięciolatki nie raczyła nawet się za cokolwiek przebrać.

- Chyba się zakochałem mamusiu – wyznał rudzielec wchodząc posłusznie do domku.

Na słowa swojego sześcioletniego syna kobieta zamarła i spojrzała na niego wybuchając śmiechem, który zamarł, gdy dojrzała powagę w jego dwukolorowych oczach.

- Myślisz, że gdybym poprosił ją o rękę zgodziłaby się? Chociaż jej utrata sprawiłaby pewnie, że nie mogłaby już nikogo uderzyć – wyznał chłopiec robiąc zamyśloną minę.

Kobieta opadła na pierwszy z brzegu fotel i schowała twarz w dłonie nie wiedząc, czy śmiać się czy może płakać? Zachichotała jednak i spojrzała lekko załzawionymi oczami na skupioną i zamyśloną twarz swojego synka.

- Ryan… proszenie o rękę… to inaczej proszenie kobiety, aby za ciebie wyszła – wyjaśniła.

- Ale ona nie stoi za mną, więc, po co miałaby wyjść? – Spytał skołowany sześciolatek.

Aine ponownie zachichotała tym razem głośno i starając się w chwilach powagi wyjaśnić swojemu synowi, że „wychodzenie za kogoś” nie ma takiego dosłownego znaczenia, a co było trudne – jednak jej radosny sześcioletni syn zwalił wszystko po chwili na hormony.

Sześciolatek.
Aine chichotała jeszcze długo, zdecydowanie była w lepszych humorze niż matka pięcioletniej Jillian, Melinda, która musiała powstrzymywać swoją córkę od rozszarpania małej córki meksykanina, który to wyzywał ją w tymże języku jak wychowała swoją córkę i jednocześnie mówiąc coś, o jakich duchach, a najpewniej miało to jakiś związek z voodoo.

15 komentarzy:

  1. Nie wiem czy te dzieci są genialne czy słodkie... z taką pięciolatką mogłabym się przyjaźnić XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja spotykając Jill uciekałabym podobnie jak Maggie :D

      Usuń
  2. Ryan mnie rozwalił z tym tekstem:
    " - Ryan… proszenie o rękę… to inaczej proszenie kobiety, aby za ciebie wyszła – wyjaśniła.
    - Ale ona nie stoi za mną, więc, po co miałaby wyjść?" ;D
    Zawsze potrafisz mi poprawić humor. ;)
    A... Czy oglądałam Scooby'ego w dzieciństwie? Oglądałam tylko to ( no i jeszcze Toma i Jerry'ego) Ale w tym pierwszym byłam zakochana.
    Aż wstyd się przyznawać, że nadal czasami go oglądam ;) Ale warto wrócić do wspomnień z dzieciństwa.
    Jestem strasznie sentymentalna :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama uwielbiam ten tekst :D Wpadłam na niego przypadkiem, a ponieważ mam trzyletnią siostrę doskonale wiem, że dzieci zawsze biorą wszystko dosłownie :)
      Cieszę się, że moje opowiadanie poprawia Ci humor, ja sama lubię zamieszczać kilka humorzastych tekstów w nim - co raczej widać ^^
      Ja w dzieciństwie zawsze chciałam mieć Wehikuł Tajemnic. W dzieciństwie miałam zamiar kupić sobie taki pojazd i podobnie go przemalować :D

      Usuń
  3. Żałuję, że dopiero teraz wpadłam :p Wcześniej nie mogłam znaleźć witryny do obserwowania, ale wreszcie mi się udało xd
    Jejku Ryan był takim słodziutkim chłopaczkiem :D Jillian to przysięgam, że jak Boga kocham, cała ja. Ja to wiecznie kogoś pobiłam, gdy byłam młodsza xd Zwłaszcza starszą siostrę, ale w większości przypadków to ona wygrywała :d Potem urodził się mój młodszy brat i zaraz za nim siostra, więc trochę przystopowałam :pp
    Rany, ja Halloween przesiedziałam w domu i czytałam książkę...

    Spodobała mi się końcówka :) To dobrze, że poza poważnymi sytuacjami dodajesz także nutkę humoru :> Wspaniale jest się pośmiać w wolne wieczory xd
    Szczerze, to kiedyś chciałam być takim herosem. Albo władać jakimiś mocami, zwłaszcza odbijało mi tak po Power Rangersach i Winx lub WItch xd
    Cieszę się, że z tego wyrosłam :D Ale chętnie wracam myślami do tamtych czasów :)
    Dzieciństwo jest wspaniałe :) W tedy nie wie się jeszcze jakie są prawdziwe problemy świata i co tak naprawdę dzieje się dookoła... Właśnie dlatego tak bardzo spodobał mi się ten rozdział :>
    Pozdrawiam xx
    love-ya-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie miałam gdzie indziej jej wstawić (chodzi o witrynę do obserwacji) >.< Bardzo się cieszę, że udało mi się tak dobrze wykreować postacie, szczerze mówiąc to Jillian i Ryan są dla mnie wyzwaniem w ich osobowości i zachowań, nigdy nie pisałam i nie kreowała takich postaci. Właściwie uznałam, że najlepsze czasu Halloween były właśnie w dzieciństwie, więc pomysł sam powstał ^^
      Ja pamiętam czasy "karteczek" biegało się na przerwach i wymieniało :D
      Dziękuje za twój szczery komentarz i również pozdrawiam =)

      Usuń
  4. Te opowiadnie jest cudne i urocze. Tyle w temacie <3

    http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to się stało, ze czytam ten wpis dopiero teraz? Jakim cudem go przeoczyłam?
    Ale mi poprawiłaś humor, śmiałam sie w głos z tekstu Ryana :)
    Dzieci są genialne
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc mi samej wydawało mi się, że go przeczytałaś :D Dopiero twój komentarz mnie uświadomił w mej niewiedzy i byłam szczerze zaskoczona twoim zaskoczeniem =)

      Usuń
  6. Ten rozdział jest niesamowity! Czytam go już drugi raz, a i tak jestem ciągle pod ogromnym wrażeniem
    Pozdrawiam, puck

    OdpowiedzUsuń
  7. "Dlatego też oczywiście naburmuszony sześciolatek zrobił to, co większość dzieci w jego wieku – mianowicie teatralnie podszedł do drzwi, wzdychając, co chwila. Jęcząc i zawodząc jak zranione dziecko i marudząc coś o ucieczce z domu, aby sypiać z bezdomnymi, którzy to będą go molestować." No bo przecież każde dziecko wie, że śpiąc z bezdomnymi może być molestowane przez nich! XD :D
    Ojeeej Ryan się zakochał w Jill już w tym wieku! <3
    "Myślisz, że gdybym poprosił ją o rękę zgodziłaby się? Chociaż jej utrata sprawiłaby pewnie, że nie mogłaby już nikogo uderzyć" Ahahahahaha nie mogę! :D Kocham, kocham, kocham kocham kocham kochamkochamkochamkochamkocham!!!!!! <3
    No to ten... biegnę dalej! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten fragment był trochę ironiczny, a nie wiem, czy dało się to wyczuć... nie jestem w tym dobra... ech! W każdym razie Ryan przejawiał lekko pesymisty humor xD
      Ba! On się zakochał dużo wcześniej, ale ten dodatek nie ma wpływu na toczące się opowiadanie.
      Dzięki :) Nieskromnie dodam, że uwielbiam pisać z perspektywy dzieci, bo mają śmieszne powiedzonka ^w^
      Twój komentarz był feerycznie apolliński i dziękuje za niego :)
      Bussis! :3

      Usuń
  8. Furie w liczbie mnogiej były z mitologii rzymskiej. W greckiej były erynie, zwane przez herosów Łaskawymi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka!
    "Dlatego też oczywiście naburmuszony sześciolatek zrobił to, co większość dzieci w jego wieku – mianowicie teatralnie podszedł do drzwi, wzdychając, co chwila. Jęcząc i zawodząc jak zranione dziecko i marudząc coś o ucieczce z domu, aby sypiać z bezdomnymi, którzy to będą go molestować." Ten moment mnie powalił.
    Zachowanie Jill. Ja bym zaczęła się kłócić lub bić z nią gdyby mi zabrała cukierki. Przecież słodycze to świętość!!!
    Ryan i jego teksty. 😊😊😊😂

    OdpowiedzUsuń